memesy memesy może powinnam zrobić wątek
Jump
  • dj1936 dj1936 5 hours ago 100%

    Dobre te memy. Sam jestem z Dolnego Śląska i zalało nam cała chatę, ale płakanie nic nie pomoże. Trzeba zapierdalać i warto się uśmiechać :)

    1
  • dj1936 dj1936 5 hours ago 100%

    Mam na kompie z symbolem anarchizmu, zamiast z sierpem i młotem.

    3
  • memesy memesy Kobiety w Sieci: Ogon kręci psem - partia z 1,7% poparciem terroryzuje koalicję 👌
    Jump
  • dj1936 dj1936 6 days ago 100%

    Jak członkowie tej partii mają "polityczne jaja", to nie odpuszczają.

    Jak inni koalicjanci - np. lewica na czele z marszałkiem Czarzastym, który "jest politykiem spełnionym" to polityczne cioty, to nie mają na nic wpływu.

    3
  • memesy memesy Wały powodziowe Sutryka
    Jump
  • dj1936 dj1936 6 days ago 100%

    Dobre :D

    1
  • zapytajszmer zapytajszmer Zgłaszanie użytkowników na instancji lemmy.ml
    Jump
  • dj1936 dj1936 6 days ago 100%

    Prorosyjski czy proZSRR?

    1
  • zapytajszmer
    zapytajszmer dj1936 1 week ago 100%
    Policja używa sygnałów, żeby nie stać w korkach

    Po raz któryś mam podejrzenie, że policja użyła sygnałów uprzywilejowania tylko po to, żeby nie stać w korkach. Co mogę zrobić w takiej sytuacji?

    8
    4
    gry gry Tekken w sile, Europejski Puchar ogłoszony! Zawalczymy w Polsce | Pograne
    Jump
  • dj1936 dj1936 1 week ago 0%

    A co myślisz o punkcie nr 2?

    0
  • wolnyinternet
    wolny internet dj1936 2 weeks ago 100%
    FRONTSTORY o Telegramie i zatrzymanym Pawle Turowu

    Anastasiia Morozova Dziennikarka FRONTSTORY W związku z zatrzymaniem Pawła Durowa w Paryżu, Telegram zawiesił działanie kontrowersyjnej funkcji w aplikacji. Funkcja ta pozwalała zobaczyć wszystkich użytkowników w promieniu co najmniej 500 metrów od własnej lokalizacji, nawet przy wyłączonej opcji udostępniania swojej pozycji. Funkcja ta była chętnie wykorzystywana przez kupujących nielegalne substancje, którzy mogli w łatwy sposób zlokalizować sprzedawców w okolicy. Francuskie media donoszą, że współtwórcy Telegrama zarzucono brak odpowiedniej moderacji komunikatora i współpracy z organami ścigania. Zdaniem policji umożliwiało to prowadzenie niezakłóconej działalności przestępczej w aplikacji. We FRONTSTORY również zetknęliśmy się z niechęcią Telegrama do moderacji. W 2023 r. opisaliśmy sieć kanałów NewsFront [https://frontstory.pl/newsfront-dezinformacja-propaganda-rosja-europa-sankcje/ ]() , prowadzoną na zlecenie Kremla, która szerzy rosyjską propagandę w Europie Środkowej. „Telegram jest unikalnym źródłem niezależnych informacji (...). Na przykład Rosjanie mogą uzyskać dostęp do serwisów informacyjnych zakazanych przez Kreml”, odpowiedział przedstawiciel Telegrama na nasze pytania, dlaczego nie wstrzymuje działań dezinformacyjnych siatki. W końcu, Telegram przyznał, że nie wiedział, iż Unia Europejska nałożyła sankcje na redaktora naczelnego NewsFront. Niedługo po otrzymaniu naszych pytań, niektóre kanały NewsFront na Telegramie, w tym słowackie, czeskie, rosyjskie, bułgarskie, francuskie i hiszpańskie, zostały zablokowane. Jednak kanały w języku polskim, serbskim, niemieckim i angielskim nadal były dostępne lub szybko pojawiły się pod nowymi nazwami.

    1
    2
    "Initials" by "Florian Körner", licensed under "CC0 1.0". / Remix of the original. - Created with dicebear.comInitialsFlorian Körnerhttps://github.com/dicebear/dicebearPU
    Publicystyka dj1936 2 weeks ago 100%
    Co masz zrobić dziś - zrób dziś. 6 września to Dzień Walki z Prokrastynacją naukawpolsce.pl

    Więcej wyrozumiałości dla siebie, odnotowywanie nawet małych sukcesów i przewidywanie nagród za kroki na drodze do celu - to niektóre z porad, które mogą przydać się osobom, mającym zwyczaj odkładania zadań na później. 6 września przypada Dzień Walki z Prokrastynacją. Robienie prania zamiast pracy nad jakimś ważnym projektem? Scrollowanie internetu zamiast sprzątania? Odkładanie miesiącami wizyt u lekarza lub trudnej rozmowy z kimś bliskim? Oddawanie projektu w ostatnim możliwym terminie lub po czasie? Według badań z 2023 r. około 20 proc. dorosłych uważa się za przewlekłych prokrastynatorów, a wśród studentów i studentek odsetek ten wzrasta do 70 proc. Prokrastynacja to powszechne zjawisko polegające na odkładaniu na później lub opóźnianiu wykonania jakiejś czynności, zastępując ją innym, mniej ważnym zadaniem. Bardzo wiele osób mogłoby się podpisać pod słynnym mottem Scarlett O’Hary z “Przeminęło z Wiatrem”: “Pomyślę o tym jutro”. Psycholog dr Neil Fiore w książce “Nawyk Samodyscypliny” proponuje pewne ćwiczenia, które prokrastynatorom i prokrastynatorkom pomogą “zaprogramować swojego wewnętrznego stróża”. Badacz m.in. zachęca, by przyjrzeć się chłodnym okiem temu, co się z nami dzieje się, kiedy odkładamy wykonanie zadania i co się dzieje, kiedy wykonujemy zadanie na czas. Prokrastynacja może mieć bowiem różne podłoża. Jedna z typologii (Steel 2007) wyróżnia cztery typy prokrastynatorów. Poszukiwacze wrażeń czerpią przyjemność z kończenia zadań tuż przed terminem. Impulsywni prokrastynatorzy z kolei mają trudności z dyscypliną i łatwo się rozpraszają. Są też osoby, u których stagnacja ma związek z trudnościami w podejmowaniu decyzji. Kolejną motywacją do odkładania działań jest unikanie trudnych emocji: są osoby, które odkładają działanie, bo boją się niepowodzenia lub dezaprobaty innych. Warto też przekonać się, czy jest się prokrastynatorem aktywnym czy pasywnym. Ci aktywni postrzegają prokrastynację jako coś pozytywnego, dostarczającego przyjemnych przeżyć. Osoby takie preferują pracę pod presją i świadomie podejmują decyzję o odkładaniu zadań. Z kolei prokrastynatorzy pasywni (stanowią oni większość) nie zamierzają i nie lubią odkładać działań, jednak konieczność podejmowania decyzji ich paraliżuje, stąd mają problem z ukończeniem zadań na czas (więcej na ten temat w artykule w "International Journal of Educational Research"). Neil Fiore zwraca uwagę na język, jakim sami sobie opowiadamy o zadaniach, które na nas czekają. Zamiast mówić sobie, że coś “muszę zrobić” lub “powinnam/powinienem zrobić” - lepiej zwrócić uwagę na swoją władzę nad sytuacją: mam wybór, co chcę robić i sama/sam o tym decyduję. Fiore pisze, że jeśli uznamy jakieś zadanie za obowiązek, pojawia się presja i łatwo można zacząć postrzegać siebie jako ofiarę, która powinna sprawić opór, bo nie ma wpływu na to, co robi. Łatwiej za to wziąć się do pracy, jeśli uznamy, że chcemy ją wykonać i sami dokonaliśmy tego wyboru. Kolejnym punktem jest to, by nie skupiać się na tym, by skończyć jakieś działanie. Łatwiej wyznaczyć sobie cel, aby rozpocząć pracę nad jakimś zadaniem. To wizja prostsza do zrealizowania i bardziej osiągalna. Fiore zwraca uwagę, że “ludzie czynu” w odróżnieniu od prokrastynatorów zwracają większą uwagę na kolejny mały krok, który są w stanie postawić, zamiast stresować się myślą, że projekt, który jest do wykonania jest duży i ważny. Warto też pohamować swój perfekcjonizm. Zamiast wyobrażać sobie, że działanie musi być zrobione doskonale, należy uświadomić sobie, że każdy jest tylko człowiekiem i że należy akceptować swoje niedoskonałości. Kolejna sprawa dotyczy wypoczynku i nagradzania siebie za sukcesy na drodze do celu. Wbrew pozorom regularne przeznaczanie czasu na przyjemności - np. na ćwiczenia fizyczne czy spotkania z przyjaciółmi - może zwiększyć poczucie własnej wartości i pomóc zmniejszyć niepokój związany z pracą. W książce dr Neil Fiore proponuje również przygotowanie “odwrotnego harmonogramu”. Zaplanować w nim należy działania niezwiązane z pracą, m.in.: sen, posiłki, odpoczynek, spotkania z bliskimi, sport, rutynowe zajęcia. Dzięki temu lepiej będzie lepiej widać terminy, w których można zacząć pracę i bardziej realistycznie rozłożyć swoje siły. W harmonogramie warto wpisywać każde okresy, w których przepracowało się ponad pół godziny i podliczać efektywny czas pracy po każdym tygodniu.(PAP) Nauka w Polsce, Ludwika Tomala lt/ bar/

    1
    0
    memesy memesy wakacje na które mnie stać
    Jump
  • dj1936 dj1936 2 weeks ago 100%

    Make wróciła z porcjami memów <3

    1
  • gry gry Tekken w sile, Europejski Puchar ogłoszony! Zawalczymy w Polsce | Pograne
    Jump
  • dj1936 dj1936 3 weeks ago 0%

    Byłem kiedyś na turnieju w tekkena. Dostałem wpierdol od razu, ale zauważyłem dwie ciekawe rzeczy:

    1. Ludzie przychodzili ze swoimi padami - z takimi wielkimi guzikami, nie przypominającymi tradycyjnych padów,
    2. Najwięcej osób gralo bokserem.
    0
  • "Initials" by "Florian Körner", licensed under "CC0 1.0". / Remix of the original. - Created with dicebear.comInitialsFlorian Körnerhttps://github.com/dicebear/dicebearWI
    wiadomosci dj1936 3 weeks ago 100%
    Nie będzie legalnej aborcji i co mi zrobicie? - Wolnelewo wolnelewo.pl

    Tusk przed wyborami: Jeszcze niecały miesiąc i pełnia praw kobiet stanie się znów codziennością. Tusk po wyborach: Do następnych wyborów większości w tym parlamencie dla legalnej aborcji, w pełnym tego słowa znaczeniu, nie będzie. Wiem, że „Kasandry” takie jak ja nie są zbyt popularne, dlatego moje prognozy nie dostają tysięcy lajków, a ja nie mam setek tysięcy obserwujących, ale przynajmniej mam satysfakcję, że przewidziałem prawidłowo. Choć przyznam, że bezczelność, a może głupota libkowej władzy nieco wykracza poza to, czego się spodziewałem. Do tej pory obrońcy Umiłowanego Demokraty powtarzali mi w komentarzach, że i tak Duda zablokuje, więc co robić… No więc teraz Tusk powiedział wprost, że nawet jak wygrają wybory prezydenckie, żadnej poważnej zmiany nie będzie. W tej kwestii, bo w innych zmiany są na gorsze. Polityki migracyjnej nie ma, są pozorowane działania na granicy, gdzie ludzie dalej trafiają na bagna, a jak próbują przedostać się legalnie przez ostatnie czynne przejście graniczne z Białorusią, to ich dokumenty wbrew prawu nie są przyjmowane. W kwestii budownictwa mieszkaniowego, wiadomo, ciągłe widmo dopłat do deweloperów. W kwestii systemu ochrony zdrowia Petru opowiada, że ponoć są dogadani w kwestii obniżenia składki szefostwu firm, ale dla pracowników na obniżkę już zabraknie. Jak ma być generalnie finansowana ochrona zdrowia, też nie wiadomo. W kwestii praw osób LGBT nic się nie zmienia. Nawet związków partnerskich (co jest szerszą sprawą niż tylko prawa LGBT) nie byli w stanie ruszyć. I tak dalej, i tym podobne. Bida z nędzą. Mamy się cieszyć ściganiem jakichś drugorzędnych pionków pisowskich i tym, że w przejętej telewizji występują osoby wrogie osobom trans. Nawet nie chce mi się tutaj być się szczególnie wyzłośliwiać. To już przestało być zabawne. Szczęśliwie oddolne organizacje działają i dzięki nim aborcja jest powszechnie już praktycznie dostępna, a teraz ma powstać nawet specjalna przychodnia aborcyjna. W tym samym czasie ciamciaramcia Tusk nic nie może, bo mu Kosiniak z biskupem pogrożą paluszkiem. Co za żenujące fajtłapy. Tylko potem nie zwalajcie na takich jak ja rzekomych „symetrystów”, że frekwencja będzie żałosna. Xavier Woliński

    1
    0
    wiadomosci wiadomosci Kosiniak-Kamysz: Przez składkę zdrowotną firmy nie mogą tworzyć miejsc pracy. Liczby temu przeczą
    Jump
  • dj1936 dj1936 4 weeks ago 100%

    Pisanie o tym, że emerytury nie będzie, jest bardzo na rękę osobom o takich poglądach, jak Kamysz.

    A pytanie do Ciebie: czy jesteś zwolennikiem wprowadzenie progresywnego podatku na miejsce tego, co mamy teraz?

    1
  • wiadomosci wiadomosci Premier Tusk: dla aborcji - w pełnym tego słowa znaczeniu - legalnej w tej kadencji większości nie będzie
    Jump
  • dj1936 dj1936 4 weeks ago 100%

    Polski wyborca nie zasługuje na szacunek. Politycy doskonale o tym wiedzą.

    1
  • wiadomosci wiadomosci Premier Tusk: dla aborcji - w pełnym tego słowa znaczeniu - legalnej w tej kadencji większości nie będzie
    Jump
  • dj1936 dj1936 4 weeks ago 100%

    Taki rząd został wybrany przez miliony.

    Głosujący nie powinni narzekać, bo swój głos oddali jednostkom. Jednostki robią z nim to, co uważają za słuszne.

    2
  • news Informacje ze świata Dom rodzinny i muzeum Machno zniszczony przez rosyjski ostrzał Hulajpola
    Jump
  • dj1936 dj1936 4 weeks ago 100%

    :(

    1
  • ekg ekonomia, kapitał, gospodarka Rafał Brzoska (właściciel InPost) daje nagrody politykom TD i robi inne brzydkie rzeczy - podcast
    Jump
  • dj1936 dj1936 4 weeks ago 100%

    Nie śpi, tylko pije whiskey z tymi, których rzekomo powinni pilnować.

    1
  • memesy memesy panie areczku, to mamy ustalone
    Jump
  • dj1936 dj1936 4 weeks ago 100%

    Polscy przedsiębiorcy wiedzą o prawie pracy mniej więcej tyle ile polscy pracownicy.

    Czyli prawie nic.

    2
  • memesy memesy kiedyś to były kobiety...
    Jump
  • dj1936 dj1936 4 weeks ago 100%

    Kuba po prostu nie patrzy na płeć.

    1
  • memesy memesy psl spektakularnie
    Jump
  • dj1936 dj1936 4 weeks ago 100%

    Dokładnie.

    A nawet jeśli nie, to mają 4 lata i wykorzystają je po politykowemu - czyli odkładając masę pieniędzy u zdobywając wiele ważnych kontaktów.

    2
  • wwa Warszawa Zagrożone eksmisję Osiedle Przyjaźń ma swoją społeczność na szmerze :)
    Jump
  • dj1936 dj1936 2 months ago 100%

    W czyich rękach było wcześniej? Jak miasto argumentuje plan wysiedlenia?

    4
  • wolnyinternet wolny internet YT bez reklam (android)
    Jump
  • dj1936 dj1936 2 months ago 100%

    Dzięki za link. Udało mi się z niego ściągnąć NewPipe, ale nie uruchamia się żaden film.

    Exception

    • User Action: play stream
    • Request: Player error[type=ERROR_CODE_IO_BAD_HTTP_STATUS] occurred while playing https://www.youtube.com/watch?v=YUxnTZrhfdc
    • Content Country: PL
    • Content Language: pl-PL
    • App Language: pl_PL
    • Service: YouTube
    • Version: 0.27.1
    • OS: Linux Android 10 - 29 <details><summary><b>Crash log </b></summary><p>
    com.google.android.exoplayer2.ExoPlaybackException: Source error
    	at com.google.android.exoplayer2.ExoPlayerImplInternal.handleIoException(ExoPlayerImplInternal.java:644)
    	at com.google.android.exoplayer2.ExoPlayerImplInternal.handleMessage(ExoPlayerImplInternal.java:616)
    	at android.os.Handler.dispatchMessage(Handler.java:103)
    	at android.os.Looper.loop(Looper.java:223)
    	at android.os.HandlerThread.run(HandlerThread.java:67)
    Caused by: com.google.android.exoplayer2.upstream.HttpDataSource$InvalidResponseCodeException: Response code: 403
    	at org.schabi.newpipe.player.datasource.YoutubeHttpDataSource.open(YoutubeHttpDataSource.java:422)
    	at com.google.android.exoplayer2.upstream.DefaultDataSource.open(DefaultDataSource.java:263)
    	at com.google.android.exoplayer2.upstream.TeeDataSource.open(TeeDataSource.java:52)
    	at com.google.android.exoplayer2.upstream.cache.CacheDataSource.openNextSource(CacheDataSource.java:796)
    	at com.google.android.exoplayer2.upstream.cache.CacheDataSource.open(CacheDataSource.java:609)
    	at com.google.android.exoplayer2.upstream.StatsDataSource.open(StatsDataSource.java:84)
    	at com.google.android.exoplayer2.source.chunk.InitializationChunk.load(InitializationChunk.java:99)
    	at com.google.android.exoplayer2.upstream.Loader$LoadTask.run(Loader.java:412)
    	at java.util.concurrent.ThreadPoolExecutor.runWorker(ThreadPoolExecutor.java:1167)
    	at java.util.concurrent.ThreadPoolExecutor$Worker.run(ThreadPoolExecutor.java:641)
    	at java.lang.Thread.run(Thread.java:919)
    
    

    </details> <hr>

    1
  • zapytajszmer zapytajszmer Most Twitter - Mastodon
    Jump
  • dj1936 dj1936 2 months ago 100%

    Wg wielu osób, które mają Twittera, korzystanie z tego portalu to przede wszystkim pogorszenie samopoczucia.

    Chyba wolę nie wiedzieć, co tam się dzieje, choć rozumiem, co masz na myśli. Ale trochę wyznaję zasadę, że jeśli coś jest naprawdę ważne, to i tak się dowiem, a jeśli czymś się interesuję osobiście, to znajdę to na innych stronach www.

    2
  • vaticana Religia ∘ Antyklerykalizm Prześladowania chrześcijan nie ustają
    Jump
  • dj1936 dj1936 2 months ago 100%

    Wydaje mi się, że tu chodzi właśnie o ksenofobię/rasizm, tzn. jak ktoś nie lubi osób urodzonych w innym kraju itd., to szuka pretekstu, żeby "uderzyć".

    Francja jest krajem, który od lat skolonizowali kilkadziesiąt krain. To jeden z powodów, dla którego we Francji jest wiele osób o innym kolorze skóry, wywodzących się z innych kultur niż francuska itd.

    Dla takiego ksenofoba Francja jest chyba "najłatwiejszym" celem do ideologicznych ataków. A jak ktoś podjął decyzję o ataku, to powód zawsze się znajdzie.

    4
  • zapytajszmer
    zapytajszmer dj1936 2 months ago 100%
    Most Twitter - Mastodon https://www.patreon.com/birddotmakeup

    Czy ktoś może napisać o co chodzi? Co o tym myślicie?

    3
    2
    wolnyinternet wolny internet NewPipe - a free YouTube client
    Jump
  • dj1936 dj1936 2 months ago 100%

    Nie odnaleziono adresu

    Przeglądarka nie mogła odnaleźć adresu serwera dla podanego adresu.

    Upewnij się, że wprowadzony adres nie zawiera takich literówek, jak ww.example.com zamiast www.example.com.
    Jeśli nie możesz otworzyć żadnej strony, sprawdź połączenie sieciowe.
    
    1
  • wolnyinternet wolny internet YT bez reklam (android)
    Jump
  • dj1936 dj1936 2 months ago 100%

    F Droid nie znajduje mi new pipe, a podany przez Ciebie linka nie otwiera się.

    1
  • wolnyinternet wolny internet YT bez reklam (android)
    Jump
  • dj1936 dj1936 2 months ago 100%

    Gray Jay nie znalazłem ani ja Google Play ani na F-Droid.

    1
  • memesy memesy łatwo poszło
    Jump
  • dj1936 dj1936 2 months ago 100%

    O kurwa:D Dobre

    3
  • "Initials" by "Florian Körner", licensed under "CC0 1.0". / Remix of the original. - Created with dicebear.comInitialsFlorian Körnerhttps://github.com/dicebear/dicebearKU
    kurdistan dj1936 2 months ago 100%
    HEVALTÎ – REWOLUCYJNA PRZYJAŹŃ JAKO RADYKALNA TROSKA. https://www.facebook.com/story.php?story_fbid=1016291610378636&id=100059934198132&rdid=es3crzn8n7bxly7e

    Zainspirowani wsparciem jakie otrzymaliśmy w trakcie procesu z SWPS postanowiliśmy zapoznać Was bliżej z koncepcją hevaltî wypracowaną przez ruch kurdyjski, tym bardziej że opiera się ona na bliskich nam wartościach solidarności i pomocy wzajemnej. Autorkami tekstu są kurdyjskie aktywistki i akademiczki Elif Sarican i Dilar Dirik. Pierwotnie ukazał się w języku angielskim na stronie internetowego czasopisma Performing Borders. Zachęcamy do lektury! HEVALTÎ – REWOLUCYJNA PRZYJAŹŃ JAKO RADYKALNA TROSKA. Pomimo dorastania w różnych częściach Europy, obie byłyśmy pod wrażeniem przyjaźni i koleżeństwa wśród osób aktywnych w ruchu na rzecz wolności Kurdystanu. Na wczesnym etapie naszego politycznego aktywizmu zaczęłyśmy postrzegać te cechy zarówno jako podstawę tego, w jaki sposób nasze społeczności powinny być zorganizowane, ale również zapowiedź nowego społeczeństwa opartego na rewolucyjnych wartościach kurdyjskiego ruchu wyzwoleńczego. Ponieważ coraz więcej osób angażuje się w idee, zasady i wartości tego ruchu, wierzymy, że więź solidarności leżąca u podstaw jego ideologii i praktyki - hevaltî – również powinna zostać zrozumiana. Mówiąc najprościej, hevaltî odnosi się do nierozerwalnej więzi koleżeństwa łączącej członków i członkinie ruchu ze sobą, opartej o głębokie duchowe i osobiste zaangażowanie. Nawet pod gradem bomb partyzanci/tki podkreślali, w jaki sposób hevaltî daje im siłę do kontynuowania walki przeciwko przytłaczającej potędze drugiej co do wielkości armii NATO. Osobom żyjącym w kapitalistycznej nowoczesności być może trudno jest wyobrazić sobie istnienie takich więzi. Liczne próby budowania społeczności opartych na solidarności, wzajemnej pomocy i trosce często załamują się pod ciężarem fragmentaryzującej i indywidualizującej logiki kapitalizmu. Inicjatywy te pozostają więc często małe w skali lub egzystują na marginesie społeczeństwa, jako nieuznane wartości miłości i troski, których nawet najbardziej alienujący system społeczny nie może wykorzenić. Jednakże marginalizacja tych wartości w sferze publicznej zmusza jednostki do sięgania po indywidualistyczne rozwiązania dotykających je problemów społecznych, ekonomicznych, emocjonalnych i psychologicznych. Jak inaczej radzić sobie z rzeczywistością społeczną i ekologiczną, dla której nie wydaje się możliwe żadne kolektywne rozwiązanie? Zasady hevaltî nie są trudne do zrozumienia dla każdego, kto oglądał hollywoodzki film wojenny, w którym amerykański żołnierz poświęca się dla swoich towarzyszy broni. Jednakże, podczas gdy Hollywood gloryfikuje i komercjalizuje ten ideał indywidualnego poświęcenia w imperialistycznych armiach, wyśmiewa te same wartości jako „terroryzm” lub chorobę psychiczną wśród ruchów oferujących radykalne, demokratyczne rozwiązania dla globalnego kapitalizmu. Jednak to właśnie w takich rewolucyjnych kontekstach te wartości zyskują swoją siłę jako zalążki alternatywnego społeczeństwa. Kurdyjskie słowo heval oznacza przyjaciela, ale w kontekście rewolucyjnym oznacza także towarzysza, choć te dwa znaczenia są ze sobą ściśle powiązane. Bojownicy/czki ruchu wyzwoleńczego Kurdystanu często określają się nawzajem jako „rêheval” - oznacza „to przyjaciela w drodze”, co oddaję istotę podążania do wspólnego celu. W tej masowej antykolonialnej walce wyzwoleńczej przeciwko kapitalizmowi, patriarchatowi i państwu narodowemu pojęcie hevaltî uzyskało szeroki zakres znaczeń w ciągu czterech dekad kolektywnego oporu politycznego i samoorganizacji. Ruch określa swoją kulturę organizacyjną jako „kulturę moralno-polityczną”. Wytworzył ją jako aspiracyjny rdzeń rewolucyjnej transformacji narodu kurdyjskiego i innych społeczności. Z czasem wytworzyło się środowisko, w którym intensywna, czasem surowa krytyka i samokrytyka współistnieją z gotowością ludzi do umierania za siebie nawzajem. Podczas oporu więziennego w latach 80., rewolucyjne kurdyjskie kobiety i mężczyźni czerpali swoją siłę do walki z brutalnymi i śmiertelnymi torturami oraz polityką asymilacyjną państwa przede wszystkim ze zdolności do trzymania się razem, nawet gdy atmosfera nieufności i kolaboracji podsycana przez państwo tureckie utrudniała wiarę i zaufanie do swoich towarzyszy. Wielu liderów i liderek poświęciło swe życie zostawiając listy pożegnalne w których deklarowali, że ufają swoim towarzyszom, aby zmobilizować innych i doprowadzić ich rewolucyjną sprawę do zwycięstwa. Wśród kurdyjskich partyzantów/tek przyjaźń jest tak kluczowa dla przetrwania i codziennego wspólnego życia, że można ją opisać jako sztukę kochania i troszczenia się o siebie i innych równocześnie i w tym samym stopniu. To, oczywiście, jak często opisują partyzanci/ci, wymaga ciągłego kwestionowania patriarchalnej i indywidualistycznej mentalności opartej o relacje władzy w każdej osobie. W sferze cywilnej ruch kurdyjski zdołał przekroczyć i przekształcić podziały oparte na religii, plemieniu, płci, języku, klasie itd., tworząc ruch oparty na solidarności i braterstwie/siostrzeństwie, który wytwarza nowe umowy społeczne. Hevaltî jako radykalna troska jest właśnie tym – wspieraniem się nawzajem w obowiązku zmiany społecznej – przekształcanie nas samych, naszych heval (towarzyszy/ek) i społeczeństwa jednocześnie. Potrzeba pozostania świadomym i upolitycznionym społeczeństwem poza systemem państwowym jest szczególnie istotna w Europie, gdzie koncepcje nadzoru i policji żywią się indywidualnymi interesami i lękami rozbijając społeczności i ruchy społeczne. Hevaltî strukturyzuje również pracę internacjonalistyczną, w którą zaangażowany jest ruch kurdyjski – w przeciwieństwie do idei solidarności opartej na państwie narodowym, hevaltî kobiet, ludów, ruchów ponad granicami jest przede wszystkim postrzegana jako wspólny front przeciwko faszyzmowi, który powinien opierać się na czułości, miłości i trosce, a nie na sojuszach państwowych, kierowanych interesami ekonomicznymi czy geostrategicznymi. Taka solidarność opiera się na krytyce i samokrytyce w celu rozwijania i wspierania się nawzajem na równych i demokratycznych warunkach oraz wspólnego przygotowania się do przyszłych walk. Jako radykalna troska oznacza to jednoczesne przygotowywanie się do walki toczącej się wewnątrz nas oraz do walki z wrogami ludzkości. Koncepcja Hevaltî nie jest przypadkowa dla sposobu, w jaki organizuje się ruch kurdyjski, ale stanowi istotną jego podstawę i mechanizm samoobrony dla funkcjonowania każdej jego struktury organizacyjnej. Z tego powodu uważamy, że istnieje wiele do nauczenia się od hevaltî jako rewolucyjnej metody radykalnej troski. Liberalne podejście do „tolerancji”, że „nie musimy się lubić, musimy tylko potrafić wspólnie wykonać pracę”, jest szkodliwe i otwiera społeczności na infiltrację i ataki ze strony państwa. Oczywiście, żadna metoda ani mechanizm nie jest całkowicie na to odporna – ale zastanawiamy się, czy budowa społeczności i organizacji, oparte na zrozumieniu, że „jeśli walczymy razem, musimy próbować się lubić, a nawet kochać”, nie byłyby bezpieczniejsze i bardziej trwałe. Do takiej myśli nie prowadzi nas naiwność wobec ludzkiego zachowania w naszym obecnym świecie, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że ludzie przynoszą indywidualistyczną, patriarchalną i kapitalistyczną mentalności do kolektywów. Oznacza to raczej, że traktujemy się nawzajem z podstawowym poziomem człowieczeństwa i zaufania do potencjalnej zdolności każdego do przemiany, a jeśli wszystko inne zawiedzie, mamy autonomiczne mechanizmy odpowiedzialności. Budowanie naszych struktur i mechanizmów zakładając, że już jesteśmy wolni, oznacza, że stajemy się coraz mniej zależni od mechanizmów państwowych i możemy organizować się w oparciu o nasze własne zasady. Gdy wrogowie życia nadal niszczą nasze osobowości, nasze społeczności i nasz świat, hevaltî jako radykalna troska staje się niezbędna do przetrwania. Elif Sarican & Dilar Dirik

    2
    0
    memesy memesy można! jak najebardziej! jeszcze jak!
    Jump
  • dj1936 dj1936 2 months ago 100%

    Kto to?

    1
  • dj1936 dj1936 2 months ago 100%

    PO też czeka.

    1
  • memesy memesy łatwo poszło
    Jump
  • dj1936 dj1936 2 months ago 100%

    Nie panimaju :(

    2
  • memesy memesy lis w formie
    Jump
  • dj1936 dj1936 2 months ago 100%

    Jak ja go kurwa nienawidzę.

    1
  • wolnyinternet wolny internet Stworzyłem imienne konto na fejsie, oto co dostałem
    Jump
  • dj1936 dj1936 2 months ago 100%

    To bardzo ciekawe. Dzięki, że się tym podzieliłeś.

    Media społecznościowe kreują poglądy użytkowników, a co za tym idzie: kreują świat.

    Kilka osób odpowiada za poglądy milionow, albo i miliardów.

    6
  • wolnyinternet
    wolny internet dj1936 2 months ago 100%
    YT bez reklam (android)

    PlayTube przestało mi działać. Ściągnąłem CleanTube, ale po 5 minutach odtwarzana treść robi pauzę. Co polecacie, żeby ściągnąć? *Wyżej wymienione aplikacje pozwalają na korzystanie z YT bez reklam, a aplikacja działa w tle.

    9
    14
    memesy memesy kto by pomyślał? jak mogło do tego dojść? że też nikt tego nie przewidział?! [SZOK, NIEDOWIERZANIE]
    Jump
  • dj1936 dj1936 2 months ago 50%

    Spytam bezpośrednio:

    To ile Ty masz lat?

    0
  • memesy memesy sejmflix international - pierwsze zgromadzenie europarlamentu [wątek]
    Jump
  • dj1936 dj1936 2 months ago 100%

    Dobre :D

    1
  • memesy memesy zajaczkowska - konfa
    Jump
  • dj1936 dj1936 2 months ago 100%
    1
  • news Informacje ze świata Dania: Kopenhaga nagrodzi turystów za prośrodowiskowe zachowania
    Jump
  • dj1936 dj1936 2 months ago 100%

    Podróżnicy - tak. Turyści - nie.

    1
  • memesy memesy ciekawe przez kogo
    Jump
  • dj1936 dj1936 2 months ago 50%

    Przez rząd prawaka Tuska, który współtworzony jest m.in. z Lewica, przez partię Razem, która oficjalnie ten rząd poparła i przez inne partie oraz wyborców.

    0
  • "Initials" by "Florian Körner", licensed under "CC0 1.0". / Remix of the original. - Created with dicebear.comInitialsFlorian Körnerhttps://github.com/dicebear/dicebearFI
    Filmiki i podcasty dj1936 3 months ago 100%
    Mit zdrady Zachodu | Rozmowa z prof. Piotrem M. Majewskim https://youtube.com/watch?v=d--KM0oFicA

    W ocenie wydarzeń historycznych niezwykle ważny jest ich kontekst i poznanie perspektywy różnych uczestników opisywanych zdarzeń. Polska historia najnowsza boryka się często z polityzacją i mitologizacją swojej przeszłości. Zapraszamy na rozmowę z Piotrem Majewskim, profesorem Uniwersytetu Warszawskiego. Tym razem zastanowimy się czy w stosunku do wojny polsko-bolszewickiej, wybuchu II wojny światowej czy konferencji w Jałcie, możemy mówić o „zdradzie Zachodu”?

    1
    0
    "Initials" by "Florian Körner", licensed under "CC0 1.0". / Remix of the original. - Created with dicebear.comInitialsFlorian Körnerhttps://github.com/dicebear/dicebearFI
    Filmiki i podcasty dj1936 3 months ago 100%
    Homo Sovieticus czyli utopia w praktyce | Jędrzej Piekara https://youtube.com/watch?v=x0vdrLGG7YY

    Wyrażenie Homo Sovieticus po raz pierwszy pojawiło się w latach sześćdziesiątych XX wieku na Zachodzie, ale na dobre do języka weszło w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych za sprawą rosyjskich emigrantów – m.in. Aleksandra Zinowiewa i Michaiła Hellera. W Polsce to sformułowanie kojarzymy często z osobą ks. Józefa Tischnera, który poświęcił dwa artykuły problemowi człowieka sowieckiego. Kim był Homo Sovieticus? Jakie cechy go charakteryzują? Czy obecnie jest jedynie tworem pojęciowym? Zapraszamy do wysłuchania i obejrzenia rozmowy z Jędrzejem Piekarą, doktorantem z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II, autorem książki Polskie wątki w życiu Michaiła Hellera (2021).

    1
    0
    wolnyinternet wolny internet UE chce skanować wiadomości na telefonach. Signal protestuje przeciw ChatControl
    Jump
  • dj1936 dj1936 3 months ago 100%

    I co przegłosowano? Ktoś wie?

    2
  • psyop PSYOP Szkoda strzępić klawiatury
    Jump
  • dj1936 dj1936 3 months ago 100%

    Dzięki za te wrzutkę. Często o tym mówię. Ludzie tracą czas i dobry humor na mediach społecznościowych, by kłócić się z botami lub opłaconym pracownikiem, który pisze na etacie z 10 kont.

    4
  • wiadomosci wiadomosci Just Stop Oil oblało pomarańczową farbą prywatne odrzutowce. Na lotnisku stał też samolot Taylor Swift
    Jump
  • dj1936 dj1936 3 months ago 100%

    Dobra akcja.

    2
  • wolnyinternet wolny internet Ubiję na kawałki każdego, kto twierdzi, że "każdy używa Facebooka/Instagrama"
    Jump
  • dj1936 dj1936 3 months ago 100%

    Moim zdaniem decyzja była zła

    Jakie argumenty mogą być za tym, że była dobra? Że wpiszemy numer telefonu małżonka i się dowiemy, że jego nr wyciekł ze stron porno?,

    3
  • wolnyinternet wolny internet Ubiję na kawałki każdego, kto twierdzi, że "każdy używa Facebooka/Instagrama"
    Jump
  • dj1936 dj1936 3 months ago 100%

    Co to jest HIBP?

    4
  • zapytajszmer
    zapytajszmer dj1936 3 months ago 100%
    Islandzki bank - Arion Banki. Potrzebna pomoc

    Potrzebuję pomocy w instrukcji tego, jak zrobić przelew międzynarodowy w Arion Banki. Poradniki internetowe nie pomagają. Czy ktoś z Was ma konto lub zna kogoś, kto ma konto w tym banku i mógłby podpowiedzieć?

    3
    0
    wolnyinternet wolny internet Ubiję na kawałki każdego, kto twierdzi, że "każdy używa Facebooka/Instagrama"
    Jump
  • dj1936 dj1936 3 months ago 100%
    1. Sprawdziłem stronę "have i been pwned"i nie mogę tam wpisać swojego nr tel. Tylko e-mail.

    2. Ciekawy tekst.

    4
  • wolnyinternet
    wolny internet dj1936 3 months ago 100%
    Facebook usuwa wpisy lokalnych mediów. Błąd algorytmu? www.wirtualnemedia.pl

    Facebook kasuje bez ostrzeżenia posty lokalnych mediów, linkujące do artykułów o bieżących wydarzeniach czy rocznicach. – Cała sytuacja jest bardzo szkodliwa dla wydawców lokalnych. Post oznaczony jako spam oznacza spadek zasięgu całego fanpage – mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Patryk Ślęzak ze Stowarzyszenia Mediów Lokalnych. Czytaj więcej na: https://www.wirtualnemedia.pl/artykul/facebook-usuwa-wpisy-lokalnych-mediow-blad-algorytmu

    12
    4
    ekg
    ekonomia, kapitał, gospodarka dj1936 3 months ago 100%
    Ekonomia daru [Permisie] https://permisie.pl/ekonomia-daru/

    Ekonomia Daru to koncepcja ekonomiczna, która opiera się na idei współpracy, bezinteresowności i dzielenia się zasobami bez użycia pieniędzy. Jest to alternatywny model gospodarczy, który kontrastuje z tradycyjnymi rynkami opartymi na wymianie handlowej i pieniądzu. W Ekonomii Daru ludzie angażują się we wzajemne dzielenie się dobrami, usługami, umiejętnościami oraz czasem, w duchu wzajemnej pomocy i współdziałania. Chociaż może to być postrzegane jako utopijne podejście do gospodarki, Ekonomia Daru posiada wiele interesujących aspektów, które warto zrozumieć i przeanalizować. W artykule tym postaram się opowiedzieć o niej, o jej związkach z permakulturą oraz o moich osobistych doświadczeniach z tą ekonomią. Ekonomia Daru, pod różnymi nazwami, jest obecna w różnych kulturach i społecznościach od wieków, dlatego trudno jednoznacznie wskazać konkretną osobę, która pierwsza ją opisała czy zaproponowała. Koncept Ekonomii Daru jest głęboko zakorzeniony w tradycyjnych społeczeństwach pierwotnych i rdzennych, gdzie dzielenie się zasobami, darowizny i wzajemne wspieranie się było powszechną i niezbędną aby przeżyć praktyką. W naukowym kontekście Ekonomia Daru była rozważana przez różnych badaczy i antropologów. Jednym z wczesnych badaczy, którzy zajmowali się tym tematem, był Marcel Mauss, francuski socjolog i etnolog pochodzenia żydowskiego. W 1925 roku opublikował on swoją pracę „Esej o darowiznach”, w której analizował praktyki daru w różnych kulturach i związek między dawaniem, przyjmowaniem a utrzymaniem więzi społecznych. Mauss przedstawił teorię, że darowizny nie są tylko aktami altruizmu, ale mają złożone implikacje społeczne i ekonomiczne. Kolejnym ważnym badaczem, który wpłynął na rozwój teorii Ekonomii Daru, był Bronisław Malinowski, polski antropolog, który badał społeczeństwa tubylcze na Wyspach Trobriandzkich w Melanezji. W swoich pracach opisał gospodarkę tubylczą opartą na wymianie darów w postaci naszyjników z morskich muszli i wzajemnej pomocy, co stanowiło fundament ich wspólnoty.

    8
    3
    "Initials" by "Florian Körner", licensed under "CC0 1.0". / Remix of the original. - Created with dicebear.comInitialsFlorian Körnerhttps://github.com/dicebear/dicebearPU
    Publicystyka dj1936 3 months ago 100%
    Jeśli nie możemy się bawić, to po co to wszystko? magazynkontakt.pl

    Dlaczego tak ochoczo przyznajemy sprawczość nitce DNA (niechby i „metaforycznie”), ale uznajemy to za absurd w przypadku elektronu, płatka śniegu albo harmonicznego pola elektromagnetycznego? Najwyraźniej dlatego, że płatkowi śniegu nie da się przypisać własnego interesu. Publikujemy tekst Davida Graebera „What’s the Point If We Can’t Have Fun?” (z nieznacznymi skrótami) w tłumaczeniu Huberta Walczyńskiego. Oryginał ukazał się w 2014 roku w magazynie „The Baffler”. *** Siedziałem kiedyś z moją koleżanką June Thunderstorm na łące, obserwując robaka. Zwisał ze źdźbła trawy, wyginał się w każdym możliwym kierunku i przeskakiwał na kolejne źdźbło, żeby robić to samo. I tak w kółko. Wyglądało to na duży wydatek energetyczny i wydawało się nie mieć absolutnie żadnego celu. „Wszystkie zwierzęta się bawią – powiedziała mi kiedyś June. – Nawet mrówki”. Przez wiele lat pracowała jako profesjonalna ogrodniczka i miała mnóstwo takich spostrzeżeń. „Popatrz – rzuciła z nutką triumfu w głosie – widzisz, o czym mówię?”. Słysząc tę historię, większość z nas poprosi o dowód. Skąd wiemy, że robak się bawił? Może zwisając z trawy i kręcąc młynki, tak naprawdę próbował namierzyć pożywienie? Albo odprawiał rytuał godowy? Możemy udowodnić, że nie? Nawet jeśli się bawił, to skąd wiemy, że na dłuższą metę taka zabawa nie służy innym, praktycznym celom – ćwiczeniom albo przygotowaniu się na jakieś nieprzewidziane niebezpieczeństwa robaczego życia? Byłaby to też reakcja większości profesjonalnych etologów. Ogólnie rzecz biorąc, analiza zachowań zwierząt nie będzie uznawana za naukową, dopóki nie zostanie oparta na założeniu – choćby milczącym – że zwierzę operuje tymi samymi kalkulacjami środków i celów, które stosujemy w transakcjach ekonomicznych. Zgodnie z tym założeniem każdy wydatek energetyczny musi mieć jakiś cel – zdobycie pożywienia, zabezpieczenie terytorium, osiągnięcie dominacji czy zwiększenie szansy na reprodukcję. Teoretycznie dałoby się wykazać, że nie zawsze tak jest, ale jak można się domyślić, bardzo trudno jest przedstawić niezbity dowód. Muszę dodać, że nie ma tu większego znaczenia, jaką teorię zwierzęcej motywacji weźmiemy pod uwagę, co naszym zdaniem zwierzęta myślą albo czy można powiedzieć, że myślą cokolwiek w ogóle. Nie twierdzę też, że według etologów zwierzęta są po prostu racjonalnymi, kalkulującymi maszynami. Mówię tylko, że zamknęli się w świecie, w którym naukowość oznacza wyjaśnianie zachowań w racjonalnych ramach – czyli opisywanie zwierząt tak, jak gdyby były kalkulującymi podmiotami ekonomicznymi, próbującymi zmaksymalizować pewien rodzaj własnego interesu. Właśnie dlatego istnienie zwierzęcej zabawy jest postrzegane jako coś w rodzaju intelektualnego skandalu. Mało kto się tym zajmuje, a ci, którzy to robią, są postrzegani jako lekko ekscentryczni. A kiedy już przedstawią swoje niepokojące, spekulacyjne idee, spełnią trudne do spełnienia kryteria i wykażą, że zwierzęta też czasem się bawią, to i tak zwykle kończą, kanibalizując swoją pracę, gdy próbują wykazać, że taka zabawa musi mieć jakiś długoterminowy cel, pomagać w przetrwaniu lub reprodukcji. Mimo wszystko ci, którzy zajmują się tym tematem, muszą dostrzec, że zabawa istnieje w niemal całym zwierzęcym świecie. I to nie tylko pomiędzy frywolnymi małpkami, delfinami czy pieskami. Dokazują też żaby, ryby, jaszczurki, kraby, a nawet – tak – mrówki, które angażują się w indywidualne zabawy, a nawet (obserwuje się to od dziewiętnastego wieku) dla rozrywki aranżują udawane wojny. Czemu zwierzęta się bawią? A czemu nie miałyby? Prawdziwe pytanie brzmi: dlaczego aktywność wykonywana dla czystej przyjemności, wysiłek dla czystego wysiłku, to rzeczy, które instynktownie odbieramy jako tajemnicze? Co nam to mówi o nas samych? Zapisz się do newslettera Dzięki newsletterowi nie przegapisz już żadnego tematu numeru. Najszybciej dowiesz się o nowych artykułach na stronie. Bądź z nami w kontakcie! Polityka prywatności Przetrwają niedostosowani Powszechna tendencja do postrzegania świata biologicznego w ekonomicznych kategoriach była obecna już u zarania dziewiętnastowiecznego darwinizmu. W końcu sam Darwin zapożyczył termin „przetrwanie najlepiej przystosowanych” od socjologa Herberta Spencera, tak ukochanego przez fabrykantów i wyzyskiwaczy. Z kolei Spencer był zaskoczony tym, jak bardzo teoria doboru naturalnego w pracy „O pochodzeniu gatunków” przypominała jego własne leseferystyczne poglądy gospodarcze. Konkurencja o zasoby, racjonalna kalkulacja i stopniowe wymieranie najsłabszych. Wydawało się wówczas, że są to najbardziej podstawowe siły rządzące światem. Powstająca wówczas wizja natury – jako teatru brutalnej walki o przetrwanie – mogła mieć fundamentalne konsekwencje, a obiekcje pojawiały się od samego początku. Alternatywna szkoła darwinizmu, powstała w Rosji, podkreślała ewolucyjną rolę współpracy, nie konkurencji. W 1902 roku takie podejście zaproponował rewolucjonista i anarchista Piotr Kropotkin w popularnej książce „Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju”. Odpowiadając wprost darwinistom społecznym, Kropotkin stwierdzał, że cała teoretyczna podstawa darwinizmu społecznego jest błędna – na dłuższą metę to najlepiej współpracujące gatunki okazują się najbardziej konkurencyjne. Kropotkin, urodzony w książęcej rodzinie (tytułu wyrzekł się jeszcze w młodości), spędził wiele lat na Syberii jako przyrodnik i badacz, jeszcze zanim uwięziono go za agitację rewolucyjną i zanim zbiegł do Londynu. „Pomoc wzajemna” powstała jako seria esejów napisanych w odpowiedzi Thomasowi Henry’emu Huxleyowi, znanemu społecznemu darwiniście, i podsumowywała ówczesne rosyjskie rozumienie spraw, zgodnie z którym konkurencja stanowiła wprawdzie istotny czynnik doboru naturalnego i ewolucji, ale kluczowa była kooperacja. Dlaczego aktywność wykonywaną dla czystej przyjemności odbieramy jako zagadkową? Rosyjskie wyzwanie zostało potraktowane dość poważnie w wiecznej biologii, szczególnie w powstającej psychologii ewolucyjnej (choć rzadko tak ją wówczas nazywano). Argumenty Kropotkina rozpatrywano pod szyldem „problemu altruizmu” (kolejna fraza zaczerpnięta z ekonomii), o który spierają się dziś teoretycy „racjonalnego wyboru” w naukach społecznych. Z tym pytaniem borykał się już Darwin: dlaczego zwierzętom zdarza się poświęcać dla innych? Nikt nie zaprzeczy, że czasem się zdarza. Dlaczego stadnym zwierzętom zdarza się zwrócić na siebie uwagę, żeby ostrzec pobratymców przed nadchodzącym drapieżnikiem? Czemu pszczoły robotnice dają się zabić, żeby ochronić rój? Jeżeli wyjaśnienie naukowe to sprowadzenie zachowań zwierząt do racjonalnej kalkulacji i maksymalizacji, to co dokładnie maksymalizują pszczoły kamikadze? Wszyscy znamy odpowiedź, którą w końcu przyniosło odkrycie genów. Zwierzęta zwyczajnie próbują zmaksymalizować szanse przetrwania swojego kodu genetycznego. Co ciekawe, ten pogląd – nazywany dziś neodarwinowskim – został rozwinięty głównie przez postacie, które określały się jako radykałowie. Jack Haldane, marksistowski biolog, już w latach 30. ubiegłego wieku lubił irytować moralistów, żartując, że jak każda biologiczna istota chętnie poświęciłby życie za „dwóch braci lub ośmiu kuzynów”. Ostatecznie esencję tego sposobu rozumowania wyraził wojujący ateista Richard Dawkins, twierdząc w książce „Samolubny gen”, że wszystkie organizmy najsensowniej jest postrzegać jako „ociężałe roboty”, zaprogramowane genetycznie, żeby – z jakiegoś powodu, którego nikt nie rozumie – zachowywały się jak „dobrze prosperujący chicagowscy gangsterzy”, bezwzględnie walczący o terytorium i wieczne poszerzanie swoich wpływów. Takie opisy zwykle opatrywano zastrzeżeniami, że „oczywiście to tylko metafora, geny tak naprawdę nie mogą niczego chcieć ani robić”. W gruncie rzeczy jednak neodarwinistów do takich wniosków doprowadziły ich początkowe założenia – że nauka wymaga racjonalnego wyjaśnienia, co oznacza przypisywanie racjonalnych motywów do wszystkich zachowań, a prawdziwie racjonalne motywy to tylko takie, które u ludzi zostałyby opisane jako samolubne lub chciwe. Neodarwiniści poszli więc o wiele dalej niż wiktorianie. Podczas gdy starej daty darwiniści społeczni, tacy jak Herbert Spencer, widzieli naturę jako rynek (choć niespotykanie okrutny), nowa fala darwinizmu była kategorycznie kapitalistyczna. Neodarwiniści założyli nie tylko walkę o przetrwanie, ale i wszechświat racjonalnej kalkulacji, którego paliwem miał być na pozór nieracjonalny imperatyw nieskończonego wzrostu. Tak w każdym razie zrozumiano rosyjskie wyzwanie. A rzeczywisty wywód Kropotkina był dużo bardziej interesujący. Na przykład znaczna jego część skupiała się na tym, że współpraca zwierząt często nie ma nic wspólnego z przetrwaniem czy reprodukcją, ale jest formą przyjemności samej w sobie. Jak pisze autor, „latanie stadem dla samej przyjemności latania należy do zwyczaju bardzo wielu ptaków”. Kropotkin wylicza przykłady zabaw: pary sępów krążące w kółko dla rozrywki, zające tak chętne do bójek z innymi gatunkami, że czasem (niemądrze) trafiające na lisy, stadne ptaki przeprowadzające niby-militarne manewry, bandy wiewiórek zbierające się na zapasy i inne podobne zabawy zwierząt: „Wiemy teraz dobrze, że wszystkie zwierzęta, poczynając od mrówek, aż do ptaków i najwyższych ssących – ogromnie lubią zabawy, gonitwy, przekomarzanie się wzajemne i tym podobne. I gdy niektóre z tych zabaw mają na celu jak gdyby przygotowanie młodzieży do tego, co czynić im wypadnie w wieku dojrzałym, inne nie posiadają żadnego wyraźnego celu i są – jak na przykład taniec i śpiew – prostym przejawem nadmiaru sił, „radości życia”, są przejawem potrzeby łączenia się w jakibądź sposób z innemi jednostkami tego samego gatunku; słowem, są to przejawy czystego uspołecznienia, spotykanego w całym świecie zwierzęcym” (tłumaczenie – Jan Hempel). Wykorzystywanie swojego potencjału w pełni to czerpanie radości z życia, a w przypadku istot społecznych takie przyjemności zwielokrotniają się uprawiane w towarzystwie. Zdaniem Rosjan nie wymaga to wyjaśnienia. Po prostu na tym polega życie. Nie musimy wyjaśniać, czemu stworzenia pragną żyć. Życie jest celem samym w sobie. A jeżeli polega na posiadaniu możliwości – do biegania, skoków, zapasów czy latania – to z pewnością korzystanie z tych możliwości również nie wymaga dalszego wyjaśnienia. To tylko rozwinięcie tej samej zasady. Friedrich Schiller już w 1795 roku twierdził, że właśnie w zabawie leżą źródła ludzkiej samoświadomości, wolności, a zatem i moralności. W „Listach o estetycznym wychowaniu człowieka” pisał: „człowiek bawi się tylko wtedy, kiedy jest człowiekiem w pełni znaczenia tego słowa […] i tylko wtedy jest w pełni człowiekiem, kiedy się bawi”. Jeśli tak i jeśli Kropotkin miał rację, to iskry wolności, a może nawet moralnego życia, zdają się pojawiać wszędzie wokół nas. Nie jest szczególnie zaskakujące, że ta część argumentacji Kropotkina została zignorowana przez neodarwinistów. O ile „problem altruizmu” łatwo dało się przechwycić dla celów ideologicznych, o tyle nie można było tego zrobić ze współpracą dla przyjemności. Tak naprawdę wizja walki o przetrwanie, która zrodziła się w XX wieku, pozostawiała zabawie jeszcze mniej przestrzeni niż dawna wiktoriańska opowieść. Herbert Spencer osobiście nie miał żadnego problemu z pomysłem, że zwierzęta mogą bawić się bez celu, zużywając energię dla przyjemności. Jeśli dobrze radzący sobie fabrykant albo sprzedawca mógł pójść do domu pograć w karty albo polo, dlaczego zwierzęta, którym udaje się przetrwać, nie miałyby też czasem się bawić? Ale w nowej, w pełni kapitalistycznej wersji ewolucji, w której dążenie do akumulacji nie napotyka na żadne bariery, życie przestało być celem samym w sobie – sprowadzono je do narzędzia rozpowszechniania łańcuchów DNA. W ten sposób samo istnienie zabawy stało się pewnego rodzaju skandalem. Dlaczego ja? Problemem nie jest to, że naukowcy nie chcą wejść na ścieżkę, która mogłaby zaprowadzić ich do dostrzeżenia zabawy – a więc ziaren samoświadomości, wolności i moralności – w świecie zwierząt. Wielu osobom coraz trudniej jest uzasadnić przypisywanie którejkolwiek z tych cech nawet samym ludziom. Nic dziwnego. Kiedy zredukujesz wszystkie żywe stworzenia do odpowiedników podmiotów rynkowych, racjonalnie kalkulujących maszyn, próbujących rozpowszechniać swój kod genetyczny, musisz przyjąć, że nie tylko komórki, z których składają się nasze ciała, ale też wszyscy nasi najbliżsi przodkowie byli pozbawieni czegokolwiek, co mogłoby choć trochę przypominać samoświadomość, wolność czy moralność. A to utrudnia zrozumienie, jak cokolwiek takiego jak świadomość (umysł, dusza) mogło w ogóle kiedykolwiek się pojawić. Kontakt 53/2024: Księga Przyjścia Polska debata publiczna o migracjach i uchodźctwie to ponury żart. Zamiast przygotować się na powagę kryzysu klimatycznego i pomyśleć, jak będzie wyglądała nasza rzeczywistość z migracjami, dyskutujemy w naszym kraju o murze na granicy polsko-białoruskiej. Kup teraz Prenumerata Amerykański filozof Daniel Dennett ujmuje ten problem całkiem klarownie. Weźmy homary, mówi – są tylko robotami. Homary radzą sobie bez żadnego poczucia osobowości. Nie możesz zapytać: „Jak to jest być homarem?”. Słowo „jak” nie ma tu sensu. Homary nie mają niczego, co choćby przypominałoby świadomość; są maszynami. A jeśli tak, ciągnie Dennett, to musimy poczynić to samo założenie odnośnie do całego łańcucha ewolucyjnej złożoności, od komórek tworzących nasze ciało aż do złożonych organizmów małp czy słoni. W ilu cechach by nas nie przypominały, nie da się wykazać, że myślą o tym, co robią. A przynajmniej do momentu, gdy Dennett dochodzi do ludzi, którzy – choć przez 95 procent czasu pędzą przez życie na autopilocie – zdają się mieć to poczucie własnego ja, tę świadomość zaszczepioną wewnątrz siebie, która czasem pojawia się, żeby interweniować i powiedzieć systemowi, by poszukał nowej pracy, rzucił palenie czy napisał artykuł o pochodzeniu świadomości. Dennett mówi: „Tak, mamy duszę. Ale składa się ona z wielu małych robotów. W jakiś sposób kwintyliony robotycznych (i nieświadomych) komórek, z których zbudowane są nasze ciała, organizują się w systemy interakcji, które podtrzymują aktywności tradycyjnie łączone z duszą, ego albo osobowością. Ale skoro przyznaliśmy, że proste roboty są nieświadome (tak jak tostery, termostaty i telefony), dlaczego zbiory takich robotów nie mogłyby wykonywać swoich wymyślnych projektów, niekoniecznie tworząc mnie? Jeżeli układ odpornościowy ma swój własny umysł i obwód koordynacji ręka–oko ma swój, to po co miałby powstać superumysł nadzorujący to wszystko?”. Odpowiedź samego Dennetta nie jest szczególnie przekonująca: sugeruje, że rozwijamy świadomość, aby móc kłamać, co daje nam pewną ewolucyjną przewagę. (Skoro tak, czemu lisy nie są również świadome?). Ale pytanie robi się o rząd wielkości trudniejsze, kiedy zapytamy, jak to się dzieje. David Chalmers nazywa to „trudnym problemem świadomości”. Jak te robotyczne niby komórki i ich systemy łączą się w sposób pozwalający na posiadanie jakościowych doświadczeń – czucie wilgoci, rozkoszowanie się winem, pasję do cumbii i brak zainteresowania salsą? Niektórzy naukowcy są na tyle uczciwi, by przyznać, że nie mają bladego pojęcia, jak wyjaśnić takie doświadczenia, i prawdopodobnie nigdy nie będą mieli. Czy elektrony tańczą? Ten problem ma rozwiązanie, a pierwszym jego krokiem jest spostrzeżenie, że być może myliliśmy się w punkcie wyjścia. Przemyślmy raz jeszcze tego homara. Homary mają wyjątkowo złą sławę wśród filozofów, którzy bardzo często przywołują je jako oczywiste przykłady niemyślących i nieczujących stworzeń. Prawdopodobnie dlatego, że homary są jedynymi stworzeniami, które większość filozofów zabiła własnymi rękami przed zjedzeniem. Nieprzyjemnie wrzuca się walczące zwierzę do garnka z wrzątkiem; trzeba najpierw wmówić samemu sobie, że homar tak naprawdę tego nie czuje. (Z jakiegoś powodu jedynym wyjątkiem od tej reguły wydaje się Francja, gdzie Gérard de Nerval zwykł chadzać na spacery z homarem na smyczy i gdzie Jean-Paul Sartre w pewnym momencie nabawił się erotycznej obsesji związanej z homarami po przedawkowaniu meskaliny). Tymczasem obserwacje naukowe wskazują, że nawet homary się bawią, na przykład przesuwając różne przedmioty. A jeśli tak, to nazwanie takich stworzeń robotami pozbawiałoby to słowo jakiegokolwiek znaczenia. Maszyny się nie bawią. A jeśli żywe organizmy jednak nie są robotami, to wiele z tych pozornie trudnych pytań natychmiast się rozmywa. Co by się stało, gdybyśmy przyjęli odwrotną perspektywę i potraktowali zabawę nie jako dziwną anomalię, lecz punkt wyjścia? Jako zasadę ujawniającą się nie tylko w funkcjonowaniu homarów czy wszystkich żywych organizmów, ale również na każdym poziomie tego, co fizycy, chemiczki i biolożki nazywają „samoporządkującymi systemami”? Nie jest to tak głupie, jak może się wydawać. Filozofowie nauki, mierząc się z pytaniem o to, jak życie powstało z martwej materii albo jak świadomość wyewoluowała z mikrobów, rozwinęli dwa podstawowe wyjaśnienia. Pierwsze opiera się na tak zwanym emergentyzmie. Rozumowanie jest takie, że w momencie, w którym osiągamy pewien poziom złożoności, następuje jakościowy skok. W efekcie mogą się wyłonić zupełnie nowe rodzaje praw, takie, których nie da się zredukować do tego, z czego powstały i na czym bazują. W ten sposób można stwierdzić, że prawa chemiczne wyłoniły się z praw fizyki: jedne wynikają z drugich, ale praw chemicznych nie da się wprost zredukować do fizycznych. W ten sam sposób prawa biologiczne powstały z praw chemii: trzeba zrozumieć chemiczny skład ryby, aby wyjaśnić, jak to się stało, że pływa, ale sam ten skład nigdy nie da nam pełnego wyjaśnienia. Analogicznie można powiedzieć, że ludzki mózg wyłonił się z komórek, które go tworzą. Drugie wyjaśnienie, zwane zwykle panpsychizmem lub paneksperymentalizmem, przyjmuje, że to wszystko może być prawdą, ale uznaje, że to wciąż zbyt mało. Jak ujął to ostatnio brytyjski filozof Galen Strawson, jeżeli wyobrażamy sobie, że można dojść od materii nieożywionej do zdolności dyskutowania o materii nieożywionej, czyniąc zaledwie dwa skoki, to trochę zbyt wiele oczekujemy od emergencji. Coś musi już tu być wcześniej, na każdym poziomie materialnych bytów, nawet na poziomie cząstek subatomowych, nawet coś minimalnego i embrionicznego, ale coś, co przejawia się w sposób, który przywykliśmy traktować jako życie. Jest to konieczne, żeby coś takiego, zorganizowanego na coraz bardziej złożonych poziomach, mogło ostatecznie wytworzyć samoświadome istoty. To „coś” może być naprawdę minimalne; szczątkowa responsywność względem otoczenia, cokolwiek w rodzaju zdolności przewidywania czy pamięci. Jakkolwiek drobne, musiało istnieć w samoporządkujących systemach typu atomów lub cząsteczek, aby w ogóle mogły być uporządkowane. Stawką w tej dyskusji jest odpowiedź na bardzo wiele pytań, łącznie ze starym jak świat problemem wolnej woli. Jak rozważała niezliczona ilość młodych umysłów – często zjaranych i po raz pierwszy zgłębiających tajemnice wszechświata – jeśli ruchy cząsteczek, z których składają się nasze mózgi, są zdeterminowane prawami fizyki, to jak możemy w ogóle mówić o wolnej wo li? Standardowa odpowiedź brzmi tak, że wiemy już od Heisenberga, iż ruchy cząsteczek nie są z góry określone. Fizyka kwantowa potrafi na przykład przewidzieć, do jakiej pozycji elektrony będą miały tendencję przeskakiwać, po zagregowaniu, w danych okolicznościach. Ale nie da się z góry określić, w którą stronę dowolny wybrany elektron przeskoczy w każdej sytuacji. Problem rozwiązany. Tyle że nie do końca; czegoś wciąż brakuje. Jeśli to wszystko znaczy jedynie tyle, że cząsteczki, z których złożone są nasze mózgi, skaczą sobie losowo, wciąż trzeba wyobrazić sobie jakiś niematerialny, metafizyczny byt („umysł”), który interweniuje, by skierować neurony w nielosowych kierunkach. Ale to jest błędne koło – potrzebujemy umysłu, żeby mózg mógł zachowywać się jak umysł. A jeśli te ruchy nie są losowe, to możemy przynajmniej zacząć myśleć o materialnym wyjaśnieniu. Istnienie niezliczonych form samoorganizacji w naturze – struktur utrzymujących się w równowadze w swoich środowiskach, od elektromagnetycznych pól do procesów krystalizacji – daje panpsychistom sporo materiału do pracy. Jak twierdzą, możesz się uprzeć, że wszystkie te byty muszą albo po prostu „przestrzegać” praw natury (praw, których istnienie nie wymaga wyjaśnienia), albo zwyczajnie poruszać się całkowicie losowo… ale jeśli tak zrobisz, to tylko dlatego, że zdecydowałeś się patrzeć na sprawę wyłącznie w ten sposób. Bez wyjaśnienia pozostaje wtedy fakt, że w ogóle masz umysł zdolny do podejmowania takich decyzji. Rozbuduj lewą nawę. Wesprzyj nas! Chcę przekazać darowiznę Przyznaję, takie podejście zawsze było mniejszościowe. Przez większość XX wieku zupełnie je marginalizowano. Łatwo też z niego drwić. („Czekaj, ty naprawdę uważasz, że stoły potrafią myśleć?” Nie, nikt tego nie sugeruje, twierdzę tylko, że samoorganizujące się systemy, z których złożone są stoły – systemy takie jak atomy – przejawiają ekstremalnie proste jakości, które na wykładniczo zwiększonym poziomie złożoności możemy nazwać myślą). Ale w ostatnich latach w niektórych środowiskach naukowych zyskują na popularności idee filozofów takich jak Charles Sanders Peirce (1839–1914) i Alfred North Whitehead (1861–1947) i między innymi dzięki temu następuje odnowa powyższego sposobu myślenia. Co ciekawe, w znacznej mierze to właśnie fizycy okazali się otwarci na takie idee (oraz matematycy – co może nie powinno zaskakiwać, biorąc pod uwagę fakt, że zarówno Pierce, jak i Whitehead zaczynali swoje kariery od tej dziedziny). Fizycy są zwykle bardziej żartobliwi i mniej zachowawczy niż, powiedzmy, biolodzy, częściowo na pewno dlatego, że rzadko muszą zwalczać religijnych fundamentalistów podważających istnienie praw fizyki. Fizycy to poeci świata nauki. Jeśli ktoś jest w stanie przyjąć istnienie trzynastowymiarowych obiektów, nieskończonej liczby alternatywnych wszechświatów albo swobodnie zasugerować, że 95 procent wszechświata jest zrobione z ciemnej materii i energii, o których właściwościach nic nie wiemy, to być może nie jest dla niego szczególną herezją pomyśleć o tym, że subatomowe cząsteczki mogą mieć „wolną wolę” albo nawet doświadczenia. I rzeczywiście, istnienie wolności na poziomie subatomowym jest w tej chwili gorąco dyskutowanym tematem. Czy w ogóle jest jakiś sens w mówieniu, że elektron „decyduje się” skoczyć w tę stronę, a nie w inną? Oczywiście, nie da się tego niezbicie wykazać. Jedyny dowód, jaki moglibyśmy mieć (taki, że nie możemy przewidzieć tego, co zrobi elektron), już mamy. Ale wciąż nie jest on decydujący. Jeśli ktoś oczekuje spójnego materialistycznego wyjaśnienia rzeczywistości – to jest jeśli ktoś nie chce traktować umysłu jako nadprzyrodzonego bytu, a raczej jako po prostu bardziej złożoną organizację procesów, które dzieją się już na każdym poziomie materialnej rzeczywistości – to ma pewien sens stwierdzenie, że coś w rodzaju intencjonalności, coś choćby minimalnie przypominającego doświadczanie albo wolność, również powinno istnieć na każdym poziomie fizycznej rzeczywistości. Co by się stało, gdybyśmy potraktowali zabawę nie jako anomalię, lecz punkt wyjścia? Dlaczego więc większość z nas instynktownie wzdraga się przed takimi wnioskami? Dlaczego wydają się one zwariowane i nienaukowe? Albo żeby ująć to lepiej, dlaczego tak ochoczo przyznajemy sprawczość nitce DNA (niechby i „metaforycznie”), ale uznajemy to za absurd w przypadku elektronu, płatka śniegu albo harmonicznego pola elektromagnetycznego? Najwyraźniej dlatego, że płatkowi śniegu nie da się przypisać własnego interesu. Jeśli przekonaliśmy sami siebie, że racjonalne wyjaśnienie działania musi wyglądać tak, jakby stała za nim jakaś samolubna kalkulacja, to na tak podstawowych poziomach organizacji materii z definicji nie da się znaleźć racjonalnego wyjaśnienia. Inaczej niż cząsteczki DNA, co do których możemy chociaż udawać, że realizują jakiś gangsterski projekt bezwzględnego poszerzania swoich wpływów, elektron po prostu nie ma żadnego interesu, nawet takiego, żeby przetrwać. W żadnym sensie nie konkuruje z innymi elektronami. Jeżeli elektron zaś jest wolny – jeśli, jak podobno mawiał Richard Feynman, „robi, co chce” – to jego wolność może być tylko celem samym w sobie. Co ni mniej, ni więcej oznacza, że na najbardziej podstawowym poziomie rzeczywistości fizycznej spotykamy wolność dla wolności – a więc także najbardziej fundamentalną formę zabawy. Pływaj z rybami Nie przeczę, że to, co jak na razie tutaj przedstawiłem, to barbarzyńskie uproszczenie niezmiernie złożonych spraw. Nie twierdzę też, że podejście, które proponuję – zakładające istnienie jakiejś bazowej reguły zabawy na każdym poziomie rzeczywistości fizycznej – jest koniecznie prawdziwe. Sądzę tylko, że ta perspektywa jest co najmniej tak samo przekonująca, jak przyjmowane dziś bez zastrzeżeń, dziwnie niespójne spekulacje, zgodnie z którymi pozbawiony umysłu, robotyczny wszechświat nagle znikąd produkuje poetów i filozofów. Lata temu, kiedy wykładałem w Yale, czasem zadawałem studentom lekturę, w której pojawiała się znana taoistyczna historia. Proponowałem piątkę każdej osobie, która powie mi, dlaczego ostatni wers ma sens. (Nikomu nigdy się to nie udało). Zhuangzi i Huizi przechadzali się mostem nad rzeką Hao, gdy Zhuangzi rzekł: „Spójrz jak te rybki gnają pomiędzy skałami! Tak wygląda szczęście rybek!”. „Nie jesteś rybą”, odpowiedział Huizi. „Skąd możesz wiedzieć, na czym polega szczęście rybek?”. „A ty nie jesteś mną”, rzekł Zhuangzi. „Skąd możesz wiedzieć, że ja nie wiem, na czym polega szczęście rybek?”. „Jeśli nie będąc tobą, nie mogę wiedzieć, co ty wiesz”, odpowiedział Huizi, „to czy z samego tego faktu nie wynika, że ty, nie będąc rybą, nie możesz wiedzieć, co czyni rybę szczęśliwą?”. „Wróćmy do pierwszego pytania”, odparł Zhuangzi. „Zapytałeś mnie, skąd wiem, na czym polega szczęście rybek. Sam fakt, że mnie o to zapytałeś, sugeruje, że wiesz o tym, że wiem. Istotnie, wiem. Bo wiem, co sam czuję na tym moście”. Zwykle ta anegdota rozumiana jest jako konfrontacja dwóch niedających się pogodzić podejść do świata: logicznego i mistycznego. Ale skoro tak, to dlaczego Zhuangzi, który to spisał, ukazuje siebie jako pokonanego przez swojego logicznego przyjaciela? Myślałem o tej historii przez całe lata i w pewnym momencie uderzyło mnie, że właśnie w tym rzecz. Zgodnie ze wszelkimi świadectwami Zhuangzi i Huizi byli najlepszymi przyjaciółmi. Lubili spędzać godziny, dyskutując. Z pewnością o to właśnie chodziło Zhuangziemu. Możemy zrozumieć, co ktoś inny czuje, właśnie dlatego, że kłócąc się o ryby, robimy dokładnie to samo co one: bawimy się, robiąc coś, w czym jesteśmy dobrzy i co jest celem samym w sobie. Właśnie to, że czułeś potrzebę pokonania mnie w dyskusji i sprawiło ci to taką przyjemność, wskazuje na to, że stanowisko, które zajmujesz, jest błędne. Jeśli nawet filozofowie motywowani są przede wszystkim takimi przyjemnościami, ćwiczeniem swoich możliwości intelektualnych dla samej zabawy, to bez wątpienia jest to zasada istniejąca na każdym poziomie świata naturalnego – i właśnie dlatego spontanicznie dostrzegam ją również u ryb. Zhuangzi miał rację. Tak jak June Thunderstorm. Nasze umysły są po prostu częścią natury. Możemy zrozumieć szczęście ryb, mrówek albo robaków właśnie dlatego, że to, co pcha nas do myślenia i dyskutowania o takich rzeczach, to, w gruncie rzeczy, dokładnie to samo. Zabawne, prawda?

    1
    0
    "Initials" by "Florian Körner", licensed under "CC0 1.0". / Remix of the original. - Created with dicebear.comInitialsFlorian Körnerhttps://github.com/dicebear/dicebearPU
    Publicystyka dj1936 3 months ago 100%
    Didier Eribon: Z perspektywy drapieżnego kapitalizmu starzy ludzie są bezużyteczni www.tygodnikpowszechny.pl

    Didier Eribon, filozof i socjolog: Matka dzwoniła do mnie nocami i nagrywała długie wiadomości – lament samotnej i nieszczęśliwej kobiety. Wyobraziłem sobie, że w tym samym momencie dziesiątki, setki tysięcy starych kobiet i mężczyzn dzwoni do swoich dzieci i mówi to samo. MICHAŁ SOWIŃSKI: Czy można zrozumieć starość? Didier Eribon: Nie, dopóki się jej nie doświadczy. Starość to granica. Albo jest się po jednej, albo po drugiej stronie, nie można być pomiędzy. Dlaczego? Bo ludzie starsi doświadczają świata w zupełnie inny sposób. Niestety, nawet najlepsza, najbardziej empatyczna wyobraźnia nie jest w stanie tu pomóc. Czyli dzieli nas mur i nic nie da się zrobić? Przeciwnie. Właśnie dlatego, że z perspektywy młodości starość wydaje się czymś niewyobrażalnym, tym bardziej powinniśmy próbować uczyć się patrzeć na świat oczami ludzi starych. Kiedyś zajmiemy ich miejsce. Powinniśmy być cierpliwi i wyrozumiali. Nie wzdychajmy, gdy spotkana na schodach sąsiadka opowiada nam po raz kolejny tę samą długą historię. Odkąd skończyłem książkę o swojej matce, zacząłem zwracać uwagę na więcej tego typu szczegółów. Albo inaczej – coraz mocniej sobie uświadamiam, że wkrótce też będę miał problem z wyciąganiem bilonu w sklepie. Opisując ostatnie lata i miesiące życia matki, przywołuje Pan filozofów: Simone de Beauvoir, Norberta Eliasa, Jeana Améry’ego. Nie ma ich wielu. Zachodnia kultura ma problem ze starością? Zdecydowanie, starość to puste miejsce w naszej zbiorowej wyobraźni, w języku – zarówno w tym codziennym, jak i filozoficznym. Dlaczego? To cecha immanentna większości nowoczesnych języków filozofii. Weźmy choćby Jeana-Paula Sartre’a. Jednostkowe bycie w rozumieniu egzystencjalizmu zawsze rzutowane jest w przyszłość – oczywiście niedookreśloną, niepoznawalną, ale jednak przyszłość. Ten czasoprzestrzenny wymiar naszego istnienia jest tu kluczowy. I nie tylko tu – temporalność wpisana jest we wszystkie XX-wieczne koncepcje człowieka. A starsi ludzie, jak choćby moja matka pod koniec życia, nie potrafią już myśleć o sobie w przyszłości. Gdy nie można wstać samemu z łóżka, pójść do łazienki, świat staje się dziwną mieszaniną przeszłości i teraźniejszości, aczkolwiek tej drugiej z każdym dniem ubywa. Nasze myślenie o ludzkiej egzystencji praktycznie nie uwzględnia starości. Ślepa plamka? Gorzej nawet – abyśmy mogli spokojnie żyć, zazwyczaj musimy pozbyć się starości z naszego myślenia. Zachodnia kultura dysponuje wieloma mechanizmami, które w tym pomagają. Wróćmy zatem do tych kilku filozoficznych wyjątków. Moją ulubioną książką o starości jest „La Vieillesse” [fr. „Starość”] Simone de Beauvoir… …nieprzetłumaczona na polski. Jej losy są bardzo dziwne, nawet we Francji mało kto o niej słyszał. Przeczytałem ją jeszcze na studiach, a podczas pisania ostatniej książki postanowiłem do niej wrócić. Gdy wspominałem o tym znajomym, nikt jej nie kojarzył. Nawet moja koleżanka, która zajmuje się zawodowo historią feminizmu. Jest to tym dziwniejsze, że „Druga płeć” tej samej autorki jest być może jedną z najważniejszych pozycji światowej humanistyki XX w. Co więcej, „La Vieillesse” pomyślana została jako tekst symetryczny wobec „Drugiej płci”, bo porusza podobne wątki, tylko z nieco innej perspektywy. To też bardzo ciekawa, oryginalna krytyka Sartre’a i jego omijającego cielesny wymiar egzystencjalizmu. I nikt jej nie chce czytać? O kwestie genderowe spieramy się nieustannie, ciągle powstają nowe koncepcje, które w taki czy inny sposób nawiązują do poprzednich, założycielskich tekstów. O starości nie chcemy rozmawiać, tym bardziej się o nią spierać. Nie ma i pewnie nigdy nie będzie zajęć z teorii starości na zachodnich akademiach. Dlaczego? Ludzie w podeszłym wieku, zamknięci w domach opieki, przykuci do łóżek, schorowani nie są w stanie zawiązać żadnej politycznie istotnej wspólnoty. Moja matka, gdy skarżyła się na warunki panujące w jej domu opieki, nigdy nie używała liczby mnogiej, choć mogła, bo problemy były w większości ogólne i dotyczyły wszystkich mieszkańców. De Beauvoir, podobnie jak ja – jestem jej bardzo wdzięczny za wszelkie inspiracje – napisała „La Vieillesse” dopiero po śmierci matki, co w tym kontekście również wydaje się znaczące. We wcześniejszych jej dziełach temat ten właściwie się nie pojawia. Pana książka coś tu zmieni? Na razie zaprzyjaźniony księgarz mówił mi, że po ukazaniu się mojej książki kilka osób dziennie pyta o „La Vieillesse”, co wcześniej nigdy się nie zdarzało. Byłbym przeszczęśliwy, gdyby udało mi się wprowadzić kolejną książkę de Beauvoir na listy bestsellerów. Ale mówiąc poważniej – to pokazuje, jak bardzo brakuje nam języka, aby rozmawiać na temat późnej starości. Ratuje nas literatura? Do pewnego stopnia, na pewno jest bardziej przydatna niż filozofia. Pisarze i pisarki rzadko piszą w bardzo podeszłym wieku – choć oczywiście bywają genialne wyjątki, jak choćby Annie Ernaux. Niemniej tworząc powieść trzeba wczuwać się w inne, często bardzo odległe postaci. Literatura pozwala nam spojrzeć na świat oczami innego człowieka. Pisze Pan, że matka była całe życie agnostyczką, może nawet ateistką, ale na pogrzebie chciała obecności księdza. Przedstawiciele klasy robotniczej z tego pokolenia nigdy nie byli religijni, ale potrzebowali rytuałów strukturyzujących ich życie. Dlatego przystępowali do pierwszej komunii, brali śluby kościelne – pamiętam, że sam bywałem w kościele na tego typu wydarzeniach. Tylko zadeklarowani komuniści odrzucali wszelkie formy religii. Moja mama nie była radykałem – chciała księdza, bo taki był zwyczaj, nie dlatego, że się nagle nawróciła i zaczęła wierzyć w życie po śmierci. Maciej Jakubowiak, Kraków, 28 lutego 2024 r. // Fot. Jacek Taran Dwa złote do szczęścia Jacek Taran Urszula Honek Maciej Jakubowiak Czy istnieje jakieś lepsze życie i jakieś gorsze życie? Jedni są godni szacunku, a drudzy nie? Chyba nie jestem człowiekiem awansu. Nie chcę, żeby ktokolwiek musiał awansować. Matematyka i demografia są tu bezwzględne i jednoznaczne – wszystkie europejskie społeczeństwa starzeją się, i to szybko. Jesteśmy na to gotowi? Nie jesteśmy. Brakuje nam rzeczy najbardziej podstawowych, miejsc w szpitalach czy domach opieki. Dodatkowo większość instytucji, które działają dziś, nie spełnia elementarnych standardów medycznych, o godności osób w nich mieszkających nawet nie wspominając. Moja mama spędziła w takim miejscu ostatnie 11 tygodni swojego życia – w tym czasie wielokrotnie skarżyła się na złe traktowanie, opryskliwość pracowników czy fatalne warunki sanitarne. Między innymi po to napisałem tę książkę, żeby zwrócić uwagę społeczną na te kwestie – oczywiście nie ja pierwszy i z pewnością nie ostatni. Problem w tym, że wszyscy udają, że tego nie widzą, choć prawie każdy odwiedzał kogoś bliskiego w tego typu placówkach albo słyszał o nich od znajomych. Od czasu do czasu wybucha we Francji skandal, gdy jakiś dziennikarz ujawni rażące patologie występujące w tym czy innym ośrodku, jednak oburzenie zazwyczaj trwa krótko i ma raczej powierzchowny charakter. Jako społeczeństwo świadomie i masowo wybieramy ignorancję. Co się musi stać, żeby sytuacja się zmieniła? Nie wiem, ale stawka jest wysoka. Nie chodzi mi nawet o wymiar etyczny, ale ekonomiczno-polityczny. Nie wiem, jak długo będziemy w stanie udawać, że nie ma problemu. Moja matka często dzwoniła do mnie nocami i nagrywała długie wiadomości – niekończący się lament samotnej i nieszczęśliwej kobiety. Wyobraziłem sobie, że w tym samym momencie dziesiątki, setki tysięcy starych kobiet i mężczyzn dzwoni do swoich dzieci i mówi to samo. Przerażająca wizja. Na co się skarżyła? Na przykład na to, że nie pozwalają jej wziąć prysznica. Nie chodziło jednak o to, że jej tego po prostu zabraniają, tylko w ośrodku brakowało personelu – żeby mogła się umyć, potrzeba było dwóch silnych osób. Dlatego prysznic brała raz na tydzień. Pamiętam dobrze te wiadomości… Gdy ich słuchałem, czułem potworne oburzenie, złość – wydawało mi się to niewyobrażalnym skandalem. Byłem zły na moje państwo, dla którego opieka nad osobami starszymi ewidentnie nie jest priorytetem. Podobnie służba zdrowia – od dekad każda kolejna władza, niezależnie od barw politycznych, zamyka oddziały szpitalne, zmniejsza liczbę szpitalnych łóżek. Cały polityczny sektor jest zdemolowany przez neoliberalne myślenie. Ekipa Macrona ma w tym szczególne zasługi. Starość się nie opłaca? Starzy, schorowani ludzie z perspektywy drapieżnego kapitalizmu są zwyczajnie bezużyteczni. Pisała już o tym de Beauvoir w latach 70. – od tego czasu wiele zmieniło się na gorsze. Pisze Pan, że niektórzy próbują się wzbogacić na „siwym złocie”. Za każdym razem, gdy o tym myślę, zbiera mi się na wymioty. Ale tak – na starości też można zarobić. Wystarczy odpowiednio radykalnie „optymalizować” koszty funkcjonowania domów opieki – oszczędzać na personelu, infrastrukturze, nawet na jedzeniu. To klasyczny i bardzo skuteczny mechanizm. Aby wykorzystać jakąś grupę ludzi, nawet całą klasę społeczną, jak na przykład kiedyś robotników, należy uczynić ją niewidzialną. Otoczyć ją mniej lub bardziej metaforycznym murem. Zabrać język, żeby nie mogła opisywać swojej kondycji. Czyli godna śmierć tylko dla bogatych. Prywatny system opieki nad osobami starszymi jest we Francji absurdalnie kosztowny. Moich braci i mnie, choć żyjemy w miarę dostatnio, nie było na to stać. Starsi ludzie o tym wiedzą i to tylko pogłębia ich rozpacz. Dlatego po kilku miesiącach przebywania w państwowych ośrodkach, odarci z godności i pozbawieni nadziei, umierają, choć z medycznego punktu widzenia trudno wskazać przyczynę. Moim zdaniem to rodzaj nieuświadomionego samobójstwa. Dlatego to problem polityczny – skargi mojej matki, która nagrywała się nocami na moją pocztę głosową, miały naturę stricte polityczną. Dramat polega na tym, że nie były w stanie przedrzeć się do dyskursu publicznego, zamierały w próżni. „Życie, starość i śmierć kobiety z ludu” to protest w jej imieniu? Ludzie bliscy śmierci nie wyjdą na ulice, nie założą związków zawodowych, mogą tylko biernie przyjmować przemoc systemu. Jako postać o pewnej pozycji społecznej i medialnej mogłem uczynić ten pojedynczy, cichy głos słyszalnym. Mogłem prywatne uczynić publicznym. Oczywiście mówienie w czyimś imieniu zawsze bywa problematyczne, ale nie ma alternatywy poza milczeniem. To dla mnie definicja polityki: uczynić indywidualne doświadczenie powszechnie dostępnym. Opór mojej matki był pasywny, a ja chciałem, żeby stał się aktywny, żeby mógł coś zmienić. Udało się? Po publikacji książki otrzymałem setki listów, a mój wydawca dostał mnóstwo wiadomości poprzez media społecznościowe. Większość z nich brzmiała podobnie – ludzie dziękowali mi, że opisałem coś, co przydarzyło się także im: ich rodzice przechodzili przez to samo co moja matka, do tego dusząca złość i bezsilność. Pojawiały się też postulaty różnych działań – otrzymałem wiele zaproszeń do udziału w konferencjach i debatach. W większości przypadków musiałem odmówić, bo nie jestem ekspertem w tej dziedzinie. Wiem tyle, ile zobaczyłem na własne oczy. Ale samo to wzburzenie było bardzo znaczące, bo pokazało skalę problemu. Powoli, ale konsekwentnie narasta społeczny opór wobec polityków. Czy presja okaże się wystarczająca? Nie wiem, w grę wchodzą olbrzymie pieniądze, więc na pewno nie będzie łatwo. Z drugiej strony wiele grup społecznych zmagających się z wykluczeniem odnosiło sukcesy w walce o swoje prawa. Myślę, że pora dołączyć osoby starsze do tego grona. Proszę wybaczyć szorstkość tego pytania, ale czy w ciągu tych kilku ostatnich miesięcy życia Pana matki nie rozważał Pan zabrania jej do siebie do domu? To pytanie nie wydaje mi się szorstkie. To, że użył Pan tego przymiotnika, wynika, jak mi się wydaje, z bardzo konserwatywnego, reakcyjnego wręcz sposobu myślenia o rodzinie i relacjach społecznych. Moja książka ukazała się najpierw we Francji, potem w Niemczech, we Włoszech i innych krajach Europy. W związku z tym udzieliłem wielu wywiadów i w żadnym z nich nie padło tego typu pytanie. Wyjątkiem jest Polska, gdzie jestem o to pytany właściwie przy każdej okazji. Być może Polacy, przynajmniej niektórzy, są dużo bardziej przywiązani do wyidealizowanej i zmitologizowanej idei tradycyjnych struktur rodzinnych… Aż tak? Mieszkam w Paryżu w małym, dwupokojowym mieszkanku, łącznie 50 metrów... A ludzie pytają mnie, dlaczego nie wziąłem mamy do domu. Poza wszystkim – nie mam żadnych kwalifikacji, żeby zajmować się osobą w jej stanie. Wątpię też, aby mama się na coś takiego w ogóle zgodziła. A co do zasady, sprowadzanie problemu do poziomu osobistego – do pytania „dlaczego nie opiekowałeś się bardziej swoją matką?” – oznacza zrzucanie odpowiedzialności na jednostkę, a nie na system gospodarczy i społeczny, państwo, rządy, partie polityczne... To ahistoryczny, aspołeczny i apolityczny postulat. Dlatego też, z przykrością to stwierdzam, jest to prawicowy punkt widzenia, zamaskowany dyskursem o wartościach rodzinnych. Nic się nie zmieni, jeśli nie odrzucimy tego sposobu myślenia. Z Pana książek jasno wynika, że nigdy nie był Pan blisko ze swoją rodziną. Bycie nastoletnim gejem w prowincjonalnym miasteczku pod koniec lat 60. nie było łatwe. Homofobia była wszędzie, także wewnątrz mojej rodziny. Ojciec krzyczał do telewizora najgorsze homofobiczne obelgi, często bez większego związku z tym, co akurat wyświetlało się na ekranie. Musiałem stamtąd uciec, aby przetrwać. Nie byłem w stanie żyć w takich warunkach. Musiałem wymyślić siebie na nowo. Miałem to szczęście, że od zawsze interesowałem się kulturą, dlatego dość łatwo odnalazłem się w Paryżu. Pomogła mi Simone de Beauvoir, w której zaczytywałem się na studiach – marzyłem, żeby żyć tak jak ona. O tym z grubsza opowiadam w „Powrocie do Reims”. Dla mnie rodzina to opresyjna instytucja, której za wszelką cenę chciałem się pozbyć. Książki w Tygodniku Literatura faktu i eseje, poezja, powieści i opowiadania. Recenzje nowości wydawniczych i rozmowy z twórcami. Dużo pisze Pan o przyjaźni jako alternatywnej strukturze budowania bliskich relacji. Niedługo po polsku ukaże się książka mojego partnera, Geoffroy de Lagasneriego, zatytułowana „Trójka”, w której opowiada on o naszej wspólnej relacji z Édouardem Louisem – to wielka opowieść o sile przyjaźni, która, w przeciwieństwie do rodziny, poszerza, a nie zawęża horyzonty. W moim przypadku dochodzi jeszcze fakt, że po prostu bardzo nie lubiłem swojego ojca. Głównie z jego powodu nie chciałem jeździć do Reims. Był głupim, prostackim homofobem, dlatego dopiero po jego śmierci odwiedziłem matkę w rodzinnym mieście. Nastąpił między nami rodzaj pojednania. Wtedy też przyszedł mi do głowy pomysł na książkę. Z samą matką było łatwiej? Zdecydowanie, ale wciąż trudno było mi wytrzymać jej potworny rasizm. Też miała zwyczaj komentować to, co akurat leciało w telewizji. Wiele razy myślałem sobie wtedy – dlaczego się godzę na coś takiego? Przecież nikomu innemu bym na to nie pozwolił. Czy więzy rodzinne mają polegać na tym, że akceptuje się coś, co w innej sytuacji byłoby nieakceptowalne? Co czuł Pan do matki, szczególnie pod koniec jej życia? Na pewno nie miłość, raczej nie czułość, najbardziej chyba współczucie – szczególnie dla jej umęczonego, cierpiącego ciała, zniszczonego nie tylko przez wiek, ale też ciężką, fizyczną pracę. I jeszcze wdzięczność – chciałem jej podziękować za to, że się dla mnie poświęciła. Byłem pierwszym członkiem rodziny, który poszedł na studia – jednak żeby było to możliwe, ona musiała harować w fabryce. Wcześniej pracowała jako sprzątaczka i służąca. Paradoksalnie, to nas od siebie oddaliło jeszcze bardziej. Ja z roku na rok stawałem się intelektualistą, a ona wciąż była tą samą prostą kobietą z klasy pracującej. Tak, jestem jej za to wdzięczny. Bez jej poświęcenia nie mógłbym zostać tym, kim jestem dziś. Kimś zupełnie innym niż ona. Didier Eribon, Życie, starość i śmierć kobiety z ludu, tłum. Jacek Giszczak, Karakter, Kraków 2024 Didier Eribon ŻYCIE, STAROŚĆ I ŚMIERĆ KOBIETY Z LUDU, przeł. Jacek Giszczak, Karakter, Kraków 2024 Didier Eribon – francuski socjolog i filozof. Pracuje na uniwersytecie w Amiens, wykładał na wielu uczelniach, m.in. w Berkeley, Princeton, Cambridge i Walencji. Napisał kilkanaście książek poświęconych socjologii, filozofii, historii idei oraz gender studies. W 2019 r. po polsku ukazała się jego głośna książka „Powrót do Reims” (przeł. Maryna Ochab, Karakter).

    1
    0
    antifa
    ANTIFA! dj1936 3 months ago 100%
    Czy antyfaszyzm jest potrzebny anarchistom? https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=pfbid035J3LNZC2ENSFZsjaJ7YsRkNeFSizaMLiBQEk2yo7i28Ec8Z5YhhKf4VLNgeyXJVBl&id=100063505115017

    Opinie na temat działań antyfaszystowskich są wśród anarchistów skrajnie różne. Ja sama przeszłam drogę od jednej skrajności do drugiej i obecnie mam wyśrodkowane zdanie, a przynajmniej tak mi się wydaje. Na początku przez wiele lat uważałam, że bieganie po ulicy i bicie innych ludzi to nic dobrego, a blokowanie marszy to jak ustawka dwóch klubów kibiców i wpływa na zwiększenie liczebności tych marszy. Później po jakże licznych atakach nazioli na mnie, moich znajomych czy zaprzyjaźnione miejscówki stwierdziłam, że jednak trzeba walczyć z osobami o faszystowskich poglądach na wszelkich frontach i pozbyć się ich zupełnie choćby to miałoby być siłą i przemocą. Obecnie uważam, że działania uliczne antyfaszystowskie są dla nas niezbędne i musimy się wspierać wzajemnie (to znaczy osoby, które walczą na ulicach i te które tego nie robią). Większość dużych anarchistycznych demonstracji jest ubezpieczana przez tzw. w środowisku fajterów. Wydarzenia otwarte, które są potencjalnie zagrożone także. Nikt o tym nie wie, bo tych osób nie widać. Przychodzą jak normalsi i wychodzą bez żadnego znaku. Nie czekają na oklaski i podziękowania. Biegają za naziolami w małych uliczkach, gdy obok idzie demonstracja i nikt o niczym nie wie. Jestem im bardzo wdzięczna za tą robotę, bo wiem, że jest ona wykonywana od lat i bardzo dobrze. Wielu naprawdę niebezpiecznych sytuacji udało się dzięki temu uniknąć. Ale niestety nie zawsze się udaje. I jeśli ktoś popełnia błąd, to powinniśmy wstrzymać się z oceną. Sama mam tendencję do szybkiego krytykowania. Jednak trzeba na każdą sprawę spojrzeć z dystansu i szerzej niż jedno niepomyślne zdarzenie. Środowisko antifiarskie ma oczywiście swoje wady. Jest maczystowskie, owszem. Trudno, żeby było inaczej, skoro jednak walkę na ulicach wybierają osoby o specyficznych zainteresowaniach. Ale nie jest to norma. Jest wiele cichych, spokojnych osób, o których na pierwszy rzut oka nie powiedziałoby się, że lubią walkę wręcz. Czasem pojawia się odwet za jakieś działanie i ktoś może ucierpieć. Tak się dzieje, trzeba się z tym liczyć. Chciałam tym wpisem zasygnalizować, że anarchizm ma także swoich cichych działaczy, o których nigdy się nie dowiemy żadnych konkretów. Warto mieć to w głowie, że spokojna demonstracja nie zrobiła się sama. Nie każdy antyfaszysta jest anarchistą, to wiadome. Antyfaszystką może być polityczka lewicy i kierowniczka w korporacji. Ale każda anarchistka jest antyfaszystką i warto sobie to wziąć do serca. Anarchistka. blog społeczny

    4
    0
    anarchizm
    Emma Goldman: Moje rozczarowanie Rosją

    W Polsce jest bardzo mało książek o anarchizmie, czy anarchistycznych autorów - a jeszcze mniej autorek. Takie nazwiska anarchistek jak Lucy Parsons, Voltairine de Cleyre, Maria Nikiforowna, Louise Michel, Maria Orsetti i inne, są całkowicie nieznane. Nic dziwnego: nie są wydawane książki ani ich, ani o nich. Wyjątkiem jest Emma Goldman, choć i tak najczęściej ludzie znają tylko jej jeden cytat (i to nie znając kontekstu, w którym sławne słowa wypowiedziała), choć na szczęście wiele lat temu została wydana książka "Anarchizm i inne eseje"). Jest szansa na przetłumaczenie i wydanie kolejnej książki Emmy Goldman pt. "Moje rozczarowanie Rosją". Jak wiele innych osób, rewolucja (lub, jak niektórzy anarchiści wolą: kontrrewolucja) październikowa zawiodła Emmę, która obserwowała jej przebieg szczegółowo. Pytanie jest następujące: czy ktoś ma i może dać lub pożyczyć tę książkę? Jeśli nie, to czy ktoś może polecić, skąd kupić? Na razie udało się znaleźć tylko na Empiku i Amazonie, a na pewno są lepsze miejsca, gdzie można ten tytuł dostać. *z tego co wiem, to publikacja tej książki napotkała problemy związane z cenzurą. Proszę więc o podpowiedź które wydanie tej książki jest najlepsze, pewnie nawet zatwierdzone przez autorkę.

    1
    0
    anarchism
    Anarchism dj1936 4 months ago 100%
    Emma Goldman: My Disillusionment In Russia

    There are very few books on anarchism or anarchist authors in Poland - and even fewer female authors. Such names of female anarchists as Lucy Parsons, Voltairine de Cleyre, Maria Nikiforowna, Louise Michel, Maria Orsetti and others are completely unknown. No wonder: no books are published either by them or about them. The exception is Emma Goldman, although even so, most often people know only one quote from her (and that without knowing the context in which she famously said the words), although fortunately a book "Anarchism and Other Essays" was published many years ago.) There is a chance to translate and publish another book by Emma Goldman entitled "Anarchism. "My Disillusionment with Russia." Like many others, the October Revolution (or, as some anarchists prefer: counter-revolution) disappointed Emma, who watched its course in detail. The question is: does anyone have and can give or lend this book? If not, can anyone recommend where to buy it from? So far I've only been able to find it on Empik and Amazon, and surely there are better places to get this title. *As far as I know, the publication of this book has encountered censorship problems. So please give me a hint which edition of this book is the best, probably even approved by the author. []()

    70
    7
    musiczka
    muzyka - wszelka dj1936 4 months ago 100%
    TRZECI WYMIAR - Zapomnij O Tym https://www.youtube.com/watch?v=7EygJFmEGBQ

    Kiedy patrzę w ich źrenice widzę własne odbicie Wspomnienia które iskrzą jeszcze dziś oczy szklą Mały pokój i ja modląc się za ciszą Która była mi najbliższą rzeczą bliższą niż ona i niż on Bliższą niż dom gdzie wyrosłem Brak pieniędzy i alkohol niszczą proste Ktoś powiedział mi opisz to opisuję Nie wierzysz to spytaj moją siostrę ona też wie Też pamięta boazerię na niej czerwień Do dziś pewnie czeka aż ktoś kłótnie przerwie Wiele razy uciekałem stamtąd uwierz znam to Wiem co czuje dziecko myśli sobie biec Bo jedyną myślą jest uciec stąd Pamiętam późne popołudnie czwarte piętro Im wyżej tym smutniej schody zamek kuchnię Kiedy tak szedłem nieufnie patrząc czy alkohol cuchnie Wiem jak boli i jak puchnie Jeden Bóg wie o co były tamte kłótnie Dziś nie pałam do nich gniewem Lecz jednego jestem pewien Ten dom to nie był eden ilu takich jak ja nie wiem Nie dociekam lecz jako dziecko Nie widziałem w nich człowieka Wiedz to A teraz śpij teraz śpij i zapomnij o tym Co widziałeś co słyszałeś co przeżyłeś I pomyśl że to sen że to wcale nie działo się Tak będzie lepiej śpij Drugie piętro w poniemieckiej kamienicy Piękno ciszy zakłócone ktoś krzyczy To sąsiedzi z pietra mimo że byłem młody To pamiętam numer drzwi siódemka Taka tam noc nie jedna jak ta ale do sedna Spałem ululany przez mamę dopóki nie słyszałem Różnych kłótni próżnych których nie rozumiałem Czy to były omamy Ze snu zerwany Wlepiałem wzrok zaspany w mówiące ściany Słyszałem głos kobiety Nadęty facet krzyczał bez przerwy miał nerwy Płacz dziecięcy niewyraźny kontakt ważny Dla tysięcy rodziców tutaj był zbędny Nie jak spirytus i goście Ja owinięty w pościel myślałem Bogu ducha winny malec po co komu łzy wylane Pytanie za pytaniem przecież mogłem to być ja U mnie arkadia tam impra trwa Huk szkła łamane krzesła Słyszałem jak prosił lecz nikt nie przestał Rano widziałem go pod bramą Z podrapana twarzą siedział na piłce Pamiętam na rączkach sińce miał Wspominam chłopca Mieszkanie po nim to pustostan A teraz śpij teraz śpij i zapomnij o tym Co widziałeś co słyszałeś co przeżyłeś I pomyśl że to sen że to wcale nie działo się Tak będzie lepiej śpij Czarne opary nad miastem niczym Mroczny zastęp zwiastowały burzę Jeszcze ja wpatrzony dłużej w taniec liści na wietrze Oderwał mój wzrok chłopak w prującym się swetrze Chciał schować się przed deszczem A światło latarni świeciło tuż nad nim Zgadnij skąd spadły pierwsze krople Widziałem sine policzki całe wilgotne Na nich słone sople a w nich Utopione strach i smutek Miałem zapytać po co nocą Jak wyrzutek stoi pod drzewem Lecz chyba zabrakło mi odwagi nie wiem Cicho jak złodziej dalej siedziałem w samochodzie I patrzyłem zza szyby na żywy Obraz na bezdomne dziecko I nikogo by strzec go na jego brudne dłonie i ubranie Na zapłakane niewinne powieki Miał wypieki pomimo chłodu I z powodu głodu zapadnięte policzki Czemu nie wraca do domu jak myślisz

    5
    0
    zapytajszmer
    zapytajszmer dj1936 4 months ago 100%
    Zapomniałem hasła do telefonu: jak zrzucić dane na kompa?

    Dane zapisane w pamięci wewnętrznej telefonu. Da się jakoś je odzyskać?

    4
    9
    memesy
    memesy dj1936 4 months ago 100%
    Ufo
    14
    0
    rowerki
    rowerki dj1936 4 months ago 100%
    Pada deszcz

    - kochanie, możesz wyrzucić śmieci? - pada deszcz.

    1
    0
    rowerki
    rowerki dj1936 4 months ago 100%
    Rower cargo z boku

    Taka kmina

    1
    0
    "Initials" by "Florian Körner", licensed under "CC0 1.0". / Remix of the original. - Created with dicebear.comInitialsFlorian Körnerhttps://github.com/dicebear/dicebearGR
    gry dj1936 4 months ago 100%
    Dread Delusion

    Po obejrzeniu tego wideoeseju https://www.youtube.com/watch?v=XkdRNaMEzqQ , zainteresowałem się grą Dread Delusion. Czy była już oficjalna premiera pełnej wersji? Czy można ją w jakiś sposób (np. pobierając z torrentów) dostać za darmo?

    3
    1
    memesy
    memesy dj1936 4 months ago 100%
    Chłopski rozum
    12
    0
    zapytajszmer
    zapytajszmer dj1936 4 months ago 100%
    Jaka przydomowa oczyszczalnia ścieków?

    Czy ktoś może coś podpowiedzieć? Nie mam o tym pojęcia.

    7
    3
    zapytajszmer
    zapytajszmer dj1936 4 months ago 100%
    Czy da się zrobić tak, żeby szmer automatycznie zmniejszał dodawane zdjęcia?

    Chciałem dodać z 10 plakatów, ale wszystkie są zbyt duże. Zmniejszanie ich samemu przed dodaniem jest zniechęcające.

    3
    3
    "Initials" by "Florian Körner", licensed under "CC0 1.0". / Remix of the original. - Created with dicebear.comInitialsFlorian Körnerhttps://github.com/dicebear/dicebearGR
    gry dj1936 5 months ago 100%
    Arachnokomunizm
    5
    0
    memesy
    memesy dj1936 5 months ago 100%
    Arachnokomunizm
    11
    4
    wwa
    Warszawa dj1936 5 months ago 100%
    Ty Dziung Norbu - nakarmić głodnego https://gydziungnorbu.org.pl/

    Fundacja, która 2 razy w tygodniu rozdaje w Warszawie wegańskie obiady i inne.

    5
    0
    "Initials" by "Florian Körner", licensed under "CC0 1.0". / Remix of the original. - Created with dicebear.comInitialsFlorian Körnerhttps://github.com/dicebear/dicebearPR
    Lichess z otwartym oprogramowaniem.

    cross-postowane z: https://szmer.info/post/3023742 > Nie potrafię tego sprawdzić, ale wierzyć chcę, że lichess jest faktycznie otwartym oprogramowaniem - czyli każda osoba może dowiedzieć się co dzieje się z jego danymi, czy są gdzie są przekazywane itp. > > Jego największy kobkurent, czyli chess.com , chyba nie jest.

    1
    0
    szachy
    Wszystko o szachach. dj1936 5 months ago 100%
    Lichess z otwartym oprogramowaniem.

    Nie potrafię tego sprawdzić, ale wierzyć chcę, że lichess jest faktycznie otwartym oprogramowaniem - czyli każda osoba może dowiedzieć się co dzieje się z jego danymi, czy są gdzie są przekazywane itp. Jego największy kobkurent, czyli chess.com , chyba nie jest.

    1
    0
    anarchism
    Anarchism dj1936 5 months ago 81%
    I got the message: "Support my antifascist cyberpunk comic book"

    Does anyone can write something about this? What do you think? ![](https://szmer.info/pictrs/image/49b437ba-bd7e-4845-9a27-4f542a5e3562.jpeg) ![](https://szmer.info/pictrs/image/7f8209a0-06e5-4b77-a2a8-2d6b210f3af9.jpeg) ![](https://szmer.info/pictrs/image/f816a97e-1ade-4e90-a33e-261527e7c31a.jpeg)

    7
    4
    szachy
    Wszystko o szachach. dj1936 5 months ago 100%
    Polska arcymistrzyni szachowa nie żyje. Miała 45 lat wiadomosci.onet.pl

    Nie żyje Joanna Dworakowska, polska arcymistrzyni szachowa. Zmarła w wieku 45 lat. Informację o śmierci szachistki potwierdził Polski Związek Szachowy. Joanna Dworakowska to trzykrotna mistrzyni Polski kobiet w szachach klasycznych. Dwa razy wygrała mistrzostwa Polski w szachach szybkich, trzykrotnie zdobyła tytuł Mistrzyni Polski w szachach błyskawicznych. Na Olimpiadzie Szachowej występowała sześć razy, zdobywając brąz w 2002 r. W 2009 r. zdobyła brązowy medal za wynik indywidualny na Drużynowych Mistrzostwach Świata. Zdobyła ponadto złoty medal na Drużynowych Mistrzostwach Europy w 2005 r., w 2007 r. wywalczyła zaś srebro. Joanna Dworakowska jest jednocześnie posiadaczką męskiego tytułu mistrza międzynarodowego. Najwyższy ranking w karierze osiągnęła 1 kwietnia 2002 r., z wynikiem 2445 punktów zajmowała wówczas 24. miejsce na światowej liście FIDE, jednocześnie zajmując pierwsze wśród polskich szachistek.

    1
    0
    queer
    Queer ∘ LGBT+ dj1936 5 months ago 100%
    Zbiór luźnych myśli po obejrzeniu “Kobiety z…” https://www.facebook.com/ninaka69/posts/pfbid02CWitBsgranRXS54VTPtgaW5Smse2Ub4YPza1GohX9fmj4WDgxUNak8rcUPTxd89wl

    Zbiór luźnych myśli po obejrzeniu “Kobiety z…” - ostrzegam, że będzie mnóstwo spojlerów. Gdyby ktoś wpadł na pomysł zebrania wszystkich życiorysów pisanych przez trans kobiety dla seksuologów, a potem złożył z nich pojedynczą narrację, to wyszedłby właśnie ten film. Główna bohaterka, Aniela wbrew pozorom nie jest człowiekiem - jest wyidealizowaną sumą i reprezentacją całej społeczności, która ma przeżyć wszystko co transkobiece, nawet jeśli wrzucenie tego do jednego życiorysu łamie kompletnie realizm jej historii. Z jednej strony będzie kombinatorką, sprzedającą na lewo testosteron, uczestniczącą w nielegalnym interesie sprzedaży kart telefonicznych,przez lata biorącą DIY hormony kradzione matce; z drugiej będzie potulną i ofiarną Polką, przechodzącą wszystkie upokarzające procesy sądowo-seksuologiczne bez słowa protestu, niezwracającą uwagi na ciągłe misgendery i dednejmy inaczej niż uprzejmymi prośbami, dającą swoim rodzicom i żonie kolejne szanse, nawet gdy zostaje przez nich wyrzucona z domu. Choć Szumowska i Englert zarzekają się, że wcale nie chcieli robić filmu dydaktystyczno-aktywistycznego, no to taki on właśnie jest - jest to próba zmieszczenia dziesiątków żyć w jedną historię, ciągle uderzającą widza kolejnymi upokorzeniami i tragediami doznawanymi przez bohaterkę. Pomimo dosyć długiego czasu trwania filmu (2,5h) o głównej bohaterce nie dowiemy się praktycznie nic - nie wydaje się mieć żadnych zainteresowań, pasji czy poglądów, o jej byciu dobrym mężem i ojcem dowiadujemy się głównie z wypowiedzi innych, ona sama bardzo rzadko kiedy wypowiada się o czymkolwiek (ba, przez pierwsze ~20-30 minut nie ma żadnej dłuższej wypowiedzi). Jeśli w życiu bohaterki pokazuje się cokolwiek, wspólna impreza, interes na boku, znajomy z pracy, uprawianie sportu, to tylko i wyłącznie rekwizyty, pojawiające się na minutę lub dwie by podkreślić dysforii/transpłciowości bohaterki, a potem znikają. Film ogląda się jako kalejdoskop kolejnych, niespójnych momentów “płciowej historii” - a tutaj jako dziecko kradnie welon z komunii dziewczynkom, a tutaj gra w rugby by wyprzeć dysforię, a tutaj doznaje transfobii na kilkanaście różnych sposobów, czasami od matki, czasami od żony, czasami od otoczenia, a tu bawi się z córką w sukience żony, a tu potajemnie wychodzi na miasto w żeńskim ubraniu itd. itp. Stąd porównanie do seksuologicznego życiorysu, bo tak jak i w nim, nie ma tutaj żadnej spójnej historii życia, a bardziej wypreparowana kronika płciowości. Konsultacje ze społecznością zaowocowały tym, że wiele z pojedynczych momentów w tej kronice, jest faktycznie prawdziwych, jest te trans realness, które się zna z autopsji (np. cis koleżankę z pracy przekazującą jej kosmetyki po coming oucie, pracę na ochronie), ale z racji tempa, przez jakie film musi odhaczać każdy możliwy transowy wątek, nigdy w pełni nie zatrzymuje się on na żadnym pojedynczym doświadczeniu, nigdy go nie eksploruje, głębokie i trudne emocje są tylko zarysowane, musimy szybko biec do kolejnej sceny. Jako film jest on również zajebiście konserwatywny i heterycki. W życiu Anieli najwięcej wsparcia okazuje jej… hostel prowadzony przez zakonnice, w którym przez sporą część filmu sypia, udając ciskę. Kwestia wzajemnej trans-pomocy jest ograniczona do pojedynczej sceny grupy wsparcia, a potem pozbawionych kwestii trans-koleżanek towarzyszących Anieli w różnych momentach życia, najczęściej stojących w tyle kadru. Różnego rodzaju relacje T4T są tylko przecinkiem w wątkach zasadniczych, tzn. Anieli wybaczającej transfobiczne traktowanie ze strony rodziców i żony. Tylko w tych relacjach może znaleźć pełnię szczęścia, radości i seksualnego spełnienia. O seksualności też warto tutaj powiedzieć, bo scen seksu w filmie jest całkiem sporo. Najbardziej żywiołową i uczuciową z nich jest pierwsza scena, radosnego seksu penetracyjnego Anieli, jeszcze jako mężczyzny, z jej żoną. Wszystkie następne są tej uczuciowości i żywiołowości kompletnie pozbawione, co najbardziej razi w scenie seksu z inną trans kobietą poznaną po odrzuceniu przez żonę. Transfemkowy seks jest przedstawiony obcesowo, jeśli nie wręcz przemocowo, z dysocjującą i penetrowaną Anielą wgapiającą się w telewizor. Aniela z żadnymi transkami spełnienia nie znajdzie, musi wrócić do żony, ale i tutaj nie odbywa się żadna eksploracja trans-lesbijskiego związku, ani w dialogach ani w obrazie. Seks transkobiecy nie jest pokazany w ogóle, kwestie przeformatowania i przemyślenia relacji również, wszystko co nam zostaje to rzewna kompilacja odgrywania scen pierwszego poznawania żony jako mężczyzna, teraz z Anielą jako kobietą. Nawet transfobiczny brat i rodzice, którzy wcześniej jej nie akceptowali, po jej pobycie w więzieniu finansują jej SRSa. Ma to wydźwięk wręcz jezusopodobny, gdzie po kaźni i ukrzyżowaniu czeka zmartwychwstanie i nie jest to moja inwencja, bo film Anielę bezpośrednio do Jezusa porównuje. A więc jest dużo gorzej niż się spodziewałam - myślałam, że obejrzę trochę sztampowy, ale poprawny wyciskacz łez; dostałam próbę zrobienia filmu, w której w każdej sekundzie będzie 100% transa w transie, z tym że zapomniano, że osoby trans mają też jakąś perspektywę pierwszoosobową. Jest ciągła dysforia, ciągła transfobia i ciągłe problemy, jakie Aniela wywołuje w relacjach rodzinnych, zawodowych i społecznych przez swoją transkobiecość, ale nie zobaczymy tam Anieli-człowieka. Jest Aniela-transowa figurę, co ma cierpieć za miliony lub Aniela-pigułka wiedzy, która ma przybliżyć cis odbiorcom “jak te osoby trans żyją”. Z kwestii poza filmowych - z wywiadów rysuje mi się obraz Szumowskiej i Englerta jako osób, które kompletnie nieprzepracowały swojego uprzedmiotawiającego podejścia dla osób trans. Skupiają się na tym co dziwne czy niezrozumiałe, przejawiają niezrozumiałą wyrozumiałość wobec cis bohaterów, paternalistycznie sympatyzują z umęczoną bohaterką. Źródłem fascynacji Englerta transpłciowością ma być nagrywanie "pierwszej w Polsce operacji zmiany płci na początku lat 2000" (najwyraźniej od 20 lat nie udało mu się dowiedzieć, że pierwsze operacje to były parę dekad wcześniej), a Szumowska pisze peany nad swoją unikalną wrażliwością wobec odtrąconych, ale przyznaje, że gdyby jej dziecko było trans, to "zaakceptowałaby je, ale nie byłaby tym zachwycona". Z kwestii castingowych - nie przyjmuję żadnych wymówek odnośnie zatrudniania cis aktorów, szczególnie jak już się robi dydaktyczny slop dla cisów, to zatrudnienie osób trans i wypromowanie ich swoim filmem, jest minimum tego, co można dla społeczności zrobić. Jak nie było osób z doświadczeniem, to trzeba było szukać naturszczyków, “Fanfik” jakoś Alina znalazł. Nie polecam, 2/10. Nina Kuta

    3
    0
    ekg
    ekonomia, kapitał, gospodarka dj1936 5 months ago 77%
    Elon Musk to obiektywnie chuj - Anarchokomunistyczny Teatr Marionetkowy [POLSKIE NAPISY] https://www.youtube.com/watch?v=aHY_wwEyBeE

    Rekin Elon Musk prowadzi konferencję prasową, odsłaniając swój najnowszy wynalazek, i dostaje wykład o prawdziwej naturze kapitalizmu od anarchistycznego robota KROBOTKINA. Przeczytaj "Zdobycie chleba" TERAZ: https://theanarchistlibrary.org/libra... Non-Compete to lewicowy blog i kanał. Przeczytaj i obejrzyj więcej na http://www.non-compete.com Obserwuj na Facebooku: / noncompeteblog Zostań moim towarzyszem na Twitterze: / emericanjohnson Zrób tam coś tam na Mastodon: https://mastodon.social/@emerican

    5
    0
    anarchizm
    Plakat anarchizm

    Mam taki pomysł, choć plakat jest do udoskonalenia; - symbol anarchizmu dać w takiej rozdzielczości, by nie było pikselozy, - pytania chyba warto umieścić w innym miejscu. Może takie "wykręcone, te od teorii jakby równolegle do okręgu z lewej strony, na górze, a prawe analogicznie? Ma ktoś jakiś pomysł? Chce ktoś pomóc? Chciałbym takie plakaty drukować i wieszać - przede wszystkim w mniejszych miejscowościach.

    1
    0
    musiczka
    muzyka - wszelka dj1936 6 months ago 80%
    SQRWIEL JAN - NIE BĘDZIESZ SAMX (Ravexpunx) https://www.youtube.com/watch?v=A5XmokjrgOo

    Nie wiem gdzie się podział cel, ale droga zajebista, Dla moich ziomów to sprawa oczywista, Pamiętaj bracie siostro - póki żyje Sqrwiel Jan, Żaden z Was nie będzie nigdy przez życie szedł sam.

    3
    0
    wwa
    Warszawa dj1936 6 months ago 100%
    Zostań motorniczym w Warszawie - ściema w ogłoszeniu

    cross-postowane z: https://szmer.info/post/2593884 > No to może coś z większych "firm". Tramwaje Warszawskie zamieściły ogłoszenie że poszukują ludzi. Zamieszczają ogłoszenia takie jak w załączniku. > Z niego można wyczytać że 8 000 pln brutto to sama podstawa.... otóż nie. Jest to kwota 5200 pln brutto (podstawa) + 10% premii uznaniowej + 400pln brutto dodatku za punktualność (o ile wyrobicie) + PÓŁROCZNA premia za brak wypadków (nie muszą być z Waszej winy)+ przepracowane niedziele, święta, godziny nocne. 8000 pln brutto to kwota absolutnie maksymalna której długoletni motorniczowie nie widzieli. Dodatkowo jeżeli będziecie mieli chociaż jedną wpadkę w miesiącu (skarga, urlop na żądanie wzięty tego samego dnia, uszkodzenie tramwaju bo np. auto zaparkowało przy torowisku i zahaczycie to to jest Wasza wina albo gałąź zbije szybę (cytując nadzór ruchu, "mogłeś to przewidzieć") to tracicie wszystkie dodatki i dostajecie tylko podstawę. Dodatkowo ponosicie dodatkową odpowiedzialność za praktycznie wszystko, nieuzasadniony zjazd do zajezdni bo np. przestały działać wycieraczki podczas ulewy i nie potrafiliście tego naprawić itd. itd. itd.) to wszelkie dodatki tracicie. Dostajecie tylko czystą podstawę czyli okolice 4k pln na rękę jeżdżąc świątek piątek, mając bardzo dużą odpowiedzialność, znosząc humory pasażerów. > > Czyli 8k brutto to kwota którą dostajecie maks raz na pół roku przy spełnieniu wszelkich wymagań. > > Dodatkowo jeżeli się zatrudnicie i nie przepracujecie minimum 2 lat to płacicie pracodawcy karę w wysokości ponad 6k pln. > > Przykre że takie firmy tak oszukują w ogłoszeniach. Dzwoniąc na ten numer wpierw usłyszycie że aby dowiedzieć się szczegółów musicie zakwalifikować się do rekrutacji która ma kilka etapów 😃. > > Nie bez powodu tramwaje już od wielu lat szukają motorniczych jednocześnie rejestrując dużą ilość rezygnacji pracowników z tego stanowiska. Albo pracują sami młodzi albo pracownicy blisko emerytury. Reszta po 2 latach pracy rezygnuje. > Nie dajcie się na to naciąć albo sami się zgłoście na rekrutację i po kilku etapach sami wypytajcie przy rozmowie o pracę. > Powodzenia 😉

    2
    0